Postautor: LG » 25 listopada 2013, 23:22
Ostatecznie... między 13, a 17 świnek zdechł.
Potrzebowałem z godzinę by przemóc się i go przenieść do pudełka, a następnie zanieść na zewnątrz i kopać dół, który w ostateczności miał z pół metra głębokości.
Dochodzimy do wniosku, że ową chorobą był rak, bo mimo karmienia go i dojadania, ciągle tracił na wadzę i gubił sporo sierści. Pomału, stopniowo. Zęby, to był skutek mdłości, mdłości były efektem chorej wątroby, a na wątrobie to nieszczęsne choróbsko.
Od dwóch dni przeczuwałem, że to się stanie za niedługi czas. Wczoraj w nocy i dzisiaj rano nawet mnie tchnęło by z nim zostać, ale niestety musiałem się pojawić w pracy... Chciałem, żeby chociaż mógł odejść w spokoju, przy mnie...
30 X 2008 - 25 XI 2013