Świnki morskie forum / Cavia.pl

Forum o świnkach morskich

7-letni prosiaczek, przeziębienie, paraliż.. I co dalej?

Niezbędna pomoc w przypadku podejrzenia choroby lub innych problemów.
Maddalena
Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 5 stycznia 2016, 11:36
Kontaktowanie:

7-letni prosiaczek, przeziębienie, paraliż.. I co dalej?

Postautor: Maddalena » 5 stycznia 2016, 11:44

Witam. Mam ogromny problem z moją kochaną kulką. Tytan nigdy nie chorował, dopiero pół roku temu wykryłam u niego ogromną gulę - kaszak. Ze względu na sędziwy wiek malucha, lekarka tylko go wycisnęła, operacji mógłby nie przeżyć. Nawrotu nie było. Dodatkowo za uchem miał twardy guz. Doktor nie potrafiła stwierdzić czy jest to nowotwór, czy może zwykły tłuszczak. Nie powiększał się, sensu wycinać tego nie było, bo tak jak przy kaszaku - operacja jest bardzo ryzykowna.Ale do sedna. Od kilku dni siedział osowiały, zupełnie nieswój, ciężko oddychał i bardzo charczał. Nie leciał do mnie, nie piszczał. Tylko siedział nastroszony w kącie. Pojechałam w sobotę do weterynarza (jego lekarki prowadzącej, nie było ale był inny) stwierdził zapalenie górnych dróg oddechowych, dostał antybiotyk domięśniowo. Poprawiło się. W niedziele pojechałam na kolejny zastrzyk (bo miał być cykl 3 zastrzyków), dostał fluorochinolon, stan się pogorszył. Wczoraj pojechałam, bo była już jego lekarz. Zero poprawy, nadal charczał i oddychał ciężko. Dostał Bactrim doustnie + jeszcze jakiś antybiotyk, dodatkowo witaminy i kroplówkę. Poprawy jako takiej nie ma, trochę siana skubnął, trochę ogórka i to wszystko. Wody prawie w ogóle nie pije. Próbowałam podawać mu strzykawką, skończyło się to dla niego tym, że ogromnie się zestresował, ja tym bardziej. Rano przy podawaniu Bactrimu strzykawką do buzi (klinika jest daleko, za podróż w dwie strony płacę 40 zł, a jestem studentką, więc doktor dała mi leki do domu), zauważyłam, że mały ma parliż nogi. To żaden uraz mechaniczny, ona po prostu mu zwisa i ciągnie ją za sobą. Nie stawia żadnego oporu, jakby po prostu już jej nie czuł. Widzę, że się męczy, poprawy żadnej, kupy też się pogroszyły - małe i miękkie. Wiem, że ma już 7 lat, ale bardzo go kocham, przywiązałam się niesamowicie. Proszę, powiedzcie co robić... Antybiotykoterapia nie pomaga, prosiak się niesamowicie męczy i doszedł ten paraliż. Uśpienie to ostatnie co bym zrobiła, jednak zdaję sobie sprawę, że może będę musiała. Nie umiem pogodzić się z faktem, że mały może odejść, bo już straciłam pół roku temu najważniejszą osobę w moim życiu i tylko w duchu się modliłam, żeby Tytanowi nic nie było. Od zawsze był zdrowy, silny i dzielny. Niestety... W klatce ma cieplutko, leży na kocyku, ma termofor, pełno siana, dodatkowo klatka jest osłonięta kołdrą. Robię mu inhalację z inhalolu, ale nic nie pomaga. Nadzieja umiera ostatnia, ale wydaje mi się, że mały się powoli poddaje...


Awatar użytkownika

Konto usunięte

Re: 7-letni prosiaczek, przeziębienie, paraliż.. I co dalej?

Postautor: Konto usunięte » 5 stycznia 2016, 12:26

Moja świnka miała 5l gdy dopadło ją zapalenie płuc. Objawy miała podobne do Twojej świnki. Bardzo się męczyła, miała paraliż 2 tylnych łapek. Zdecydowałam się na uspanie prośka, bo było coraz gorzej :sad: Podajesz probiotyk przy antybiotyku ? Podawaj też zwiększone dawki wit c w kroplach. Biedny świnek, mam nadzieję, że z tego wyjdzie.


Maddalena
Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 5 stycznia 2016, 11:36
Kontaktowanie:

Re: 7-letni prosiaczek, przeziębienie, paraliż.. I co dalej?

Postautor: Maddalena » 5 stycznia 2016, 12:33

To najgorsze uczucie na świecie, gdy trzeba podjąć decyzję o zamknięciu maluchowi oczek na zawsze... Tak, podaję wszystko. Kupiłam wczoraj u weterynarza jakąś specjalną witaminę C. Dziś rano wzięłam go na łóżko, owinęłam w kocyk i mały sobie spokojnie spał. Serce mi pęka jak widzę, że próbuje chodzić i nawet do mnie podejść a nie może. Spróbowałam dać mu banana (oczywiście w małych ilościach), bardzo chętnie wziął, trochę poskubał. Ogórka też troszkę. Teraz siedzi w cieplutkim kącie i chrupie siano. Gdy tak na mnie spojrzy, swoimi czarnymi małymi węgielkami to myśl, że mogłabym go uśpić wbija mi się w serce jak ostra, długa i pełna soli szpila. W tych oczach widzę chęć życia, i zrobię wszystko, żeby mu pomóc. Zawsze wierzyłam, że ten silny prosiak dożyje minimum 10. Byłam taka dumna, że nawet gdy pół roku temu lekarz mówił "bedzie osowiały po zastrzykach", on od razu zaczął chodzić, biegać i rozrabiać, na oczach lekarki. Taki pełen życia i chęci do zabawy Może nie napisałam najważniejszej rzeczy: bardzo schudł. Pół roku temu ważył jeszcze 900 g, teraz tylko 800. Jak na samca, to naprawdę mało.Z karm, to podawałam mu tylko granulat z verse lagi, lub Cavię Complete/ Cavię Re-Balance. Dodatkowo suszki (uwielbia babkę lancetowatą Herbal Pets, niestety wczoraj mu kupiłam i tak źle się czuje, że powąchał i nie chciał ruszyć) I pierwsze co zwróciło moją uwagę to ropiejące oczy już jakiś czas temu. Przemywałam rumiankiem, zmieniłam podłoże z trocin na pelet, i na to koc. Poprawiło się. Tylko, że jak z jedno wyjdzie to zaraz kolejna choroba się przypałęta...



Wróć do „Choroby i problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości

  • Dołącz do nas