Mam dwie świnki, samiczki, które żyją razem w zgodzie już ponad rok. Szyszkę adoptowałam razem z jej starszą koleżanką Muszką, która niestety odeszła z tego świata, co Szycha źle zniosła, więc przyszła do mnie nowa świnka, Maja.
Maja w tej chwili ma 1 rok i 4 miesiące i do tej pory była małym diabłem, bez żadnych problemów zdrowotnych. Jednak jakiś czas temu, chyba w czerwcu pojawił się problem białego osadu (w moczu?) i po konsultacji z weterynarzem uznaliśmy, że trzeba podawać witaminę C (o czym wiedziałam ale zaniedbałam) i więcej mokrego pokarmu, bo to najprawdopodobniej jest wapń. Majka nie pozwoliła zrobić sobie USG, ale dostawała regularnie przez jakiś czas zastrzyki i antybiotyki, bo piszczała przy siusianiu. Oczywiście do tego Lakcid, no i włączyłam jej Cebion na stałe. Z tego co pamiętam to momentalnie nastąpiła poprawa, zniknął osad i głośny pisk. Mimo wszystko wet powiedziała, żeby postarać się pobrać próbkę moczu i dostarczyć do zbadania, co przyznam się - zignorowałam. Próbowałam Majce podać ogórki i położyć ją na chwilę w misce żeby oddała mocz i po prostu pobrać na strzykawkę i zanieść do weterynarza (brzmi absurdalnie ale nie mam lepszych pomysłów) ale wyrywała się, nie chciała nawet wejść do miski. Ale ogółem było dobrze. Sianko, woda, trochę karmy i dużo warzyw, no i witamina C, którą staram się podawać codziennie, ale nie zawsze pamiętam, mimo to ma dużo natki, papryki.
Jednak ostatnio mam wrażenie, że jest znacznie spokojniejsza. Wychodzi z domku, czasem śpi w nim a czasem poza, je, piszczy kiedy słyszy lodówkę i krojenie warzyw - wiadomo, standard. Ale jednocześnie stała się jakby bardzie spięta, czasem nawet jakby przerażona kiedy się ją dotyka albo bierze na ręce. Jak ją wyjmowałam to zawsze próbowała gdzieś się wdrapać, polizać, wierciła się, a teraz po prostu siedzi np. na moich kolanach. Mam też wrażenie że sierść mocniej wypada i stała się mniej gładka, może nawet trochę mniej połyskliwa - jakby brakowało jej witamin. Dzisiaj koło godziny 23 była w domku i piszczała, wyjęłam ja i była właśnie spięta i patrzyła jakby ze strachem. Co też zauważyłam to śpioszki w oczach, do tej pory nie miała tego. Nie to że te oczy ropieją, babrzą się, ale malutkie suche śpioszki, niby nic a jednak wcześniej ich nie było. Do weterynarza się wybiorę oczywiście ale teraz jest środek nocy i jestem ciekawa waszych opinii, porad, podzielcie się doświadczeniem, podpowiedzcie. Jakieś wskazówki może? Zastanawiam się czy to ma związek z tym pęcherzem.



EDIT Jeszcze pamiętam, że jak były te lipcowe upały to któraś ze świnek (nie wiem która ale wydaje mi się, że Maja) miała jasne kupki, więc nawadniałam ją strzykawką bo bałam się, że może być odwodniona. Staram się łączyć elementy układanki - może nie piła z obawy przed bólem przy siusianiu? Już sama nie wiem, tracę głowę i się zamartwiam
