Cześć. Jestem zmuszona napisać post i prosić was o pomoc. Wczoraj adoptowałam małą świnkę (7 tygodni) i na pierwszy rzut oka wydawało się, że jest okej. Miała strupek na ciałku, ale Pani powiedziała, że pogryzły ją inne świnki. Nie wydawało mi się to podejrzane, więc nie kłóciłam się z nią. Po przyjeździe do domu puściłam ją na wybieg (samą) i obserwowałam. No i zapaliła mi się czerwona lampka. Świnka strasznie się drapie, ma kilka(!) strupów/ran na ciele i zaczerwienioną skórę. Mówię sobie, super, kolejny chory zwierzak. No nic, trzeba jechać do weta.
I tu się zaczynają schody. Okazało się, że moje dwie wetki od gryzoni są na urlopie do marca, więc poszłam do normalnego weta z nadzieją, że nam pomoże. Niestety, pan doktor kazał obserwować świnkę przez tydzień(!) i jak nie przestanie się drapać to znaczy, że to świerzb i mam przyjść. Po tygodniu! Myślałam, że mnie szlag trafi.
Pomóżcie proszę, znacie jakiś lek na świerzba, który kupię w aptece, żeby śwince pomóc do czasu aż moja gryzoniowa wetka nie wróci z urlopu? Płakać mi się chce z bezsilności, bo maluch się męczy i jedyne czym go traktuję to octeniseptem na ranki, które mu się robią od drapania