Witam, w piątek odeszła moja ukochana świnka, byliśmy umówieni na zabieg sterylizacji, dwa tygodnie wcześniej wypadła jej pochwa i fragment macicy, oczywiście leczenie wdrożone, wiadomo.Poszliśmy na zabieg do innego weta niż chodziliśmy wcześniej, po badaniach wstępnych Okazało się, że ma guzy na sutkach, cystę na jajniku i ogólnie rozsiane guzy, cos czym wcześniej inny wet nie kazał się nam przejmować.
Po zabiegu w piątek wróciliśmy do domu, wydawało mi się, że wszystko zmierza ku dobremu było kilka bobków , próbowała brać do pyszczka chrupki, ogórka, ale po narkozie niezbyt dobrze jej to szło. Przewracała się na plecy, miała ziemne uszka i łapki, wet powiedział, że po zabiegu szybko traci ciepło, więc wzięłam termofor, koc i położyłam się z nią.
Jednak po chwili główka jej opadła, oczy wywróciły się do tyłu i dostała drgawek, proces umierania trwał jakiś czas, zupełnie nie wiedziałam co się dzieje, oddech przyspieszył, żeby potem łapała powietrze haustami.
Wcześniej, zachowywała się zupełnie normalnie, jadła, piła, chodziła, biegała, popkornowała, sierść była zdrowa.
Odeszła jakieś trzy/cztery godziny po zabiegu, nie podałam żadnych leków. Prosiaczek miał 3 lata i dotychczas nie wykazywał żadnych niepokojących objawów. Byliśmy u weta polecanego do gryzoni w naszym regionie. Niestety nikt nas na to nie przygotował. Co się mogło stać?