Strona 2 z 3

Re: POMOCY!!! GUZ wielkości śliwki! :((((

: 3 stycznia 2015, 0:24
autor: GalaxySparkle
Baaardzo się cieszę, że pojechałaś ze świneczką do specjalisty. Pierwszy lepszy lekarz mógłby zaszkodzić zamiast pomóc. Niepotrzebnie też tak Cię nastraszył co do narkozy. U młodych świnek nie jest ona takim dużym zagrożeniem jak u starszych (powyżej dwóch lat). Na ten przykład, Pepper była kastrowana w wieku 9 miesięcy. Przed zabiegiem doskonale przeszła badania, więc było też wiadomo, że może się znaleźć na stole operacyjnym. Oczywiście, denerwowałam się, ale wszystko dobrze się skończyło. :) Tak też na pewno będzie w Waszym przypadku. :)

Re: POMOCY!!! GUZ wielkości śliwki! :((((

: 3 stycznia 2015, 10:28
autor: ewelkka
GalaxySparkle pisze:Baaardzo się cieszę, że pojechałaś ze świneczką do specjalisty. Pierwszy lepszy lekarz mógłby zaszkodzić zamiast pomóc. Niepotrzebnie też tak Cię nastraszył co do narkozy. U młodych świnek nie jest ona takim dużym zagrożeniem jak u starszych (powyżej dwóch lat). Na ten przykład, Pepper była kastrowana w wieku 9 miesięcy. Przed zabiegiem doskonale przeszła badania, więc było też wiadomo, że może się znaleźć na stole operacyjnym. Oczywiście, denerwowałam się, ale wszystko dobrze się skończyło. :) Tak też na pewno będzie w Waszym przypadku. :)


moja mała ma rok i 3 miesiące, więc mam nadzieję, że nie będzie problemu z narkozą, tym bardziej, że pani doktor zapewniła, że narkozy mają wziewne, co jest dużym plusem :)

Re: POMOCY!!! GUZ wielkości śliwki! :((((

: 3 stycznia 2015, 20:32
autor: ewelkka
świniaczek nie ma apetytu :(( na siłę strzykawka podajemy wodę, bobovite, sianko, buraczka, pomidorka, ogorka.... doslownie wszystko.... a maluch ucieka pyszczkiem, czasami cos ugryzie :((
jutro jedziemy na kropkówkę do kliniki, a w poniedzialek zabieg.... o ile będzie jadła i miała siły :(

Re: POMOCY!!! GUZ wielkości śliwki! :((((

: 4 stycznia 2015, 14:22
autor: ewelkka
no i stalo się ;( bylismy z rana na kroplowce i antybiotykach, swinka od rana nic nie jadla, w nocy tez nic, wrocilismy, lezala w cieplym miejscu ale oddech miala strasznie zaburzony... ok 12 mialam jej podac herbi care plus dla zwierzat z brakiem apetytu, lecz swinka poruszyla 4 razy glowka do gory jakby poczula się lepiej lub cos jakby się dusiła... po chwili odeszła.... nawet nie zdążyła zamknąć oczek... ;(

co się okazalo, u mojego weterynarza w malym miescie - ogolnego weterynarza do ktorego NIGDY WIĘCEJ SIĘ NIE UDAM - dostala lek ktorego dostac nie powinna.... pani weterynarz od zwierzat egzotycznych jak podalam jej nazwe tamtego specyfiku wyjasnila, ze jest to lek ktory daje się krowom, koniom itp... a swinkom morskim tylko w OSTATECZNOSCI jak NIC INNEGO nie pomaga bo wyniszcza to jelita swince i zaburza apetyt, a po tym wlasnie zastrzyku moja Trusia przestala jeść... cos na zasadzie chemii dla czlowieka, (substancja uszkadza organy czloweika, lecz stosuje sie w ostatecznosci... bo czasem udaje się wyjść)
malo tego ten wet nawet jej nie zważył, zeby dobrac odpowiednią dawkę...
moze gdyby nie ten zastrzyk.... final bylby inny :(


TRUSIA [*] 04-01-2015 :((((
Obrazek

Re: POMOCY!!! GUZ wielkości śliwki! :((((

: 4 stycznia 2015, 14:41
autor: Sensibles
Ehh, i później zachodzimy w głowę, dlaczego wybraliśmy się do tego weterynarza, a nie do innego, dlaczego od razu nie pojechaliśmy do specjalisty...najważniejsze to się nie obwiniać, że pojechałaś do tego weta w swoim mieście. Robiłaś, co mogłaś, chciałaś dla świnki jak najlepiej. Niestety zwierzęta nie są w stanie powiedzieć nam, co je boli a co nie, jak się czują, jest jak z niemowlakami. Strasznie mi przykro, że tak się stało : ( A naprawdę dzielnie walczyłaś.
I jesteś wspaniałą właścicielką, że jeździłaś po weterynarzach, że pojechałaś do specjalisty i starałaś się ratować życie śwince. Wiele właścicieli nawet nie zwróciłoby w ogóle uwagi, że świnka się inaczej zachowuje.

Ja miałam taki przypadek, że jak pojechałam do pierwszego weta z moją świnką, kiedy zauważyłam, że coś jest nie tak, to on jej podał zastrzyk na zapalenie płuc...może nie przez to później odeszła (chociaż kto wie, to też był wet od krów, koni i psów), ale jednak też dostała lek, którego dostać nie powinna, bo jej przypadłość nie miała żadnego związku z zapaleniem płuc, w ogóle z drogami oddechowymi. Także nie jesteś jedyna, która trafiła pod niewłaściwy adres :(

Re: POMOCY!!! GUZ wielkości śliwki! :((((

: 4 stycznia 2015, 14:47
autor: ewelkka
nauczka na przyszlosc i rada dla innych znajomych ktorzy maja zwierzatka, zeby nie chodzic do tego weterynarza, ktory przyczynil sie do takiego stanu mojej swinki... zła diagnoza, zły lek... śwince dużo nie trzeba, by jej zaszkodzić.. przestroga dla mnie i dla innych na przyszłość.

wydaje mi się, że i ja i inni domownicy zrobili wszystko co w naszej mocy... w nocy wstawaliśmy ją dokarmiać kilka razy, 0 spania... wyjazdy do specjalisty, 2x po 70 km w dwie strony wiec blisko nie miałam... pieniadze na zastrzyki, leki, ale to akurat dla mnie nie mialo znaczenia.. nigdy nie przeliczałam zdrowia na pieniądze...
wciaz widze przed oczami jak lezy z otwartymi oczkami, brak oddechu, z rąk spływała, totalny bezwład.... przykry widok jak zwierzatko tak kochane jakim ona byla odchodzi i w ciagu 4 dni od rozpoznania choroby sie wykancza mimo wszelkich staran... ;(

a jeszcze dzis cichutko cwierkala jak do niej mowilam..
odeszla o 11;45..

tak to juz jest, ze nie znamy dnia ani godziny :(
Pamcia została znów 'samotna' martwi mnie to, jak ona zniesie brak Trusi, w koncu byly do siebie przywiązane tak samo jak ja do malutkiej...
tak czy tak postanowilam poswiecac jej znacznie wiecej czasu, zamiast sprawiac jej kolezanke... moze źle, może nie, lecz juz zegnalam 3 swinki morskie, i wiecej niz jeszcze raz nie chce tego znow przezywac...

Re: POMOCY!!! GUZ wielkości śliwki! :((((

: 4 stycznia 2015, 14:52
autor: Sensibles
viewforum.php?f=20
Zapraszam do wystawienia opinii, może ktoś akurat skorzysta.

Rozumiem Cię doskonale, u mnie było to samo. Nie spałam kilka nocy z rzędu, co 1,5h musiałam dokarmiać i dopajać Xsarę, bo sama nie była w stanie. Poza tym całe ogrzewanie jej, przytulanie, masowanie brzuszka, żeby mniej bolało i żeby pobudzić trochę jelita...tak samo było z pieniędzmi, już nawet nie liczę, ile wyłożyłam na dojazdy, ale w jedną stronę do weterynarza tego w klinice, specjalisty od świnek morskich, miałam 50 km, to codziennie robiłam 100 km autem, do tego karmy ratunkowe, masa leków i dość kosztowne wizyty, bo nie dość, że za samą wizytę, to jeszcze te kroplówki, leki, zastrzyki...ehh, to było straszne. Nawet nie z powodu pieniędzy, które na to poszły, ale z powodu męczarni mojej świnki. Bardzo mi przykro, że musiała przez to wszystko przejść. I Twoja, i moja.

Re: POMOCY!!! GUZ wielkości śliwki! :((((

: 4 stycznia 2015, 14:57
autor: Bibu
Bardzo mi przykro z powodu straty prosiaczka :( dzielnie walczyłas o zdrowie świnki.

Re: POMOCY!!! GUZ wielkości śliwki! :((((

: 4 stycznia 2015, 15:03
autor: ewelkka
nie życzę nikomu widoku umierającej swinki na swoich rękach, strasznie przykre...
ciezka sytuacja, pozbierac sie nie moge po stracie maluszka... :(

Re: POMOCY!!! GUZ wielkości śliwki! :((((

: 4 stycznia 2015, 21:57
autor: benia
także życzę powodzenia i trzymam kciuki :yes: