Postautor: martal » 5 stycznia 2016, 20:22
Cześć.
Ja miałam duży problem z jedzeniem i karmieniem mojej świnki więc może się podzielę moimi doświadczeniami.. Dużo wtedy nt temat czytałam i ogólnie wnioski są takie:
1) Świnka koniecznie musi jeść. Jeżeli nie je, to bardzo źle robi dla jej układu pokarmowego (bo zdaje się jej układ pokarmowy cały czas wydziela soki trawienne a nie mają czego trawić). Jeżeli świnka nie je to trzeba ją koniecznie zmusić bo inaczej w ciągu kilku dni umrze
2) Karm ratunkowych nie próbowałam (nie zdążyłam) ale na pewno są super. Natomiast brałam zwyczajne granulki i je rozpuszczałam w wodzie. Taką papkę wpychałam kilka razy dziennie śwince do pyszczka.
3) Próbowałam również takich przecierów z jabłka i marchewki dla dzieci. Nie jest to pewnie jakieś super ze względu na biegunkę, ale lepsze to niż nic. Zaletą ich jest to, że są mokre więc trochę nawodnią i słodkie więc trochę odżywią. No i nieźle smakują więc może jakoś śwince podejdą. Robiłam taką paćkę z tych granulek i przecieru zmieszanych razem.
4) Należy śwince podawać jakiś probiotyk. Ja używałam Dicoflor - niestety już nie pamiętam w jakiej dawce, ale to jest o tyle wygodne, że jak trzeba to można saszetkę podzielić na mniejsze części. Rozpuszczałam je w znacznie mniejszej ilości wody niż piszą (bo by tyle świnka nie wpiła). Właściwie to się taka zawiesina z tego robiła..
A z moją świnką było tak:
Dostała biegunki. Musiała dostawać antybiotyk i probiotyk. Niestety musiałam odstawić wszystkie mokre rzeczy które uwielbiał. Weterynarz kazał żeby przez jakiś czas jadł tylko siano, granulki Cavia Pellets chyba (już nie pamiętam dokładnie ale chodziło o to, żeby to przemielone siano było, bez żadnych podrażniających dodatków). Biegunka przeszła mu ale już do końca życia był na dość restrykcyjnej diecie. Dawałam mu trochę marchewki albo pietruszki ale to dosłownie jako przysmak bo jak próbowałam więcej to zaraz mu się te kupy miękkie i zdeformowane robiły. Za to dawałam mu różnego rodzaju suszone rzeczy - zioła, marchewki, jabłka - to mu nie szkodziło.
Niestety po roku znowu się rozchorował, tym razem bardzo poważnie, bo w ogóle przestał jeść. Miał zapalenie płuc, na które po tygodniu umarł (mimo antybiotyków, kroplówek itp). Wtedy właśnie robiłam te cudna z granulkami i przecierami. Co prawda nie przeżył, ale robił normalne, twarde bobki, więc układ pokarmowy mu pracował. Może gdyby był młodszy to by przeżył..
Więc myślę, że na razie najważniejsze to coś pożywniejszego w niego wmusić. A jak zacznie, miejmy nadzieje, jeść to wtedy zmodyfikować dietę..
EDIT:
Te papkę wciskałam mu do pyszczka strzykawką (bez igły oczywiście). Poza tym faktycznie dostawał węgiel - taki w syropie, dla dzieci.
Powodzenia, trzymam kciuki.
Nie pisz posta pod postem, używaj funkcji Edytuj.
GalaxySparkle