Mam prawdziwego kręćka w głowie, niczego nie mogę być pewna na 100%, bo mnie przy tym nie było. Mówił, że były przestraszone, siedziały cicho w kącie i prawie nie widział małej, bo była wciśnięta za matkę. I podobno po niej biegała jak oszalała, piszczała strasznie, wydawała jakieś dźwięki, uciszała się tylko jak Mateusz tam zaglądał i dał coś do jedzenia. Jak przyjechał tutaj, tył miała już całkowicie klapnięty. Pisał, że boi się, czy ta mała przeżyje podróż, bo leży jakoś dziwnie bez sił na boku. Myślałam, że to może ze stresu i ze strachu, bo matka podobno dawała robić ze sobą wszystko.
Wnętrze pudełka:
