Witam ponownie.
Wczoraj koło południa zmarła moja świnka. Mam nadzieję, że przebrniecie przez mur tekstu, który zawiera ważne informacje i choć w części pomożecie mi ustalić przyczynę jej śmierci.
Tekst może być miejscami zagmatwany, ale wybaczcie mi bo nie mogę się pogodzić z odejściem świnki i nie mam głowy do pisania.
9 lub 10 listopada pojechałam ze świnką do weterynarza - od kilku dni praktycznie nic nie jadł. Pani weterynarz bez badania przepisała mu antybiotyk podawany z wodą i jeżeli się nie poprawi znowu z nim przyjechać. Świnek nie chciał pić wody, w której był antybiotyk. Po kilku dniach znowu pojechałam do weterynarza. Na szczęście zbadał go Pan weterynarz. Zrobił badanie krwi i wymaz kału. Wykrył u niego pasożyty występujące po ugryzieniu przez kleszcza. Świnka była raz na dworze i to tylko przez 3 godziny w wakacje. Po eskapadzie na podwórku dokładnie go obejrzałam i nie było żadnego kleszcza. Weterynarz na moją prośbę zrobił jeszcze USG lecz wet nie mógł nic zobaczyć. Powiedział patrząc na ekran, że wygląda to tak jakby zwierzę było puste w środku. Po badaniu dał mu 6 zastrzyków z witaminami i lek przeciwko tym pasożytom od kleszcza. Zastrzyki miał jeszcze przez 5 dni - 2 zastrzyki musiałam sama dać. W trakcie badania USG wydawało mi się, że jego brzuszek jest zbyt duży - poczytałam troszkę i okazało się, że miał wzdęcia. Kupiłam mu więc krople Espumisan dla dzieci i podawałam tak jak było napisane na pewnej stronie o świnkach morskich.
Śwince się troszeczkę poprawiło (wzdęcie zniknęło) ale nadal nie chciała za bardzo jeść. Jadła tylko karmę i sałatę. Kupiłam więc witaminy Rodevit multi drink i witaminę c - Beaphar Cavi Fruit. Świnka nie chciała za bardzo pić wody z witaminami. Podałam więc witaminę c - na opakowaniu pisało aby podawać 1,5 łyżeczki dziennie. Pierwszego dnia podałam bardzo mało tej witaminy (4 kreski na strzykawce insulinówce). Drugiego dnia podałam te 1,5 łyżeczki. Świnka dalej nie chciała jeść i jak podawałam tę witaminę drugiego dnia to zobaczyłam, że świnka ma złamany jeden siekacz. Od jakiegoś tygodnia jak śwince się poprawił stan zdrowia wychodziłam z domu rano i wracałam po południu więc nie wiedziałam co świnka robi przez ten czas gdy mnie nie ma. Świniak był najczęściej puszczony po domu (miał rozłożone 'posłanie' w dużym pokoju pod ławą aby sobie biegał i nie siedział sam w klatce). Cały czas na oku miała go moja ciocia i wujek. Przez 1 dzień po stracie zęba nie jadł suchej karmy tylko sałatę, trochę marchewki czy buraczka. Pił wodę. Drugiego dnia po stracie zęba zjadła sałatę trochę jabłka i piła wodę. Próbowałam go karmić ale na nic się to zdało. Trzeciego dnia wcześnie rano wzięłam świnkę na łóżko, ponieważ w klatce zmarzł. Zamówiłam mu karmę ratunkową i później nakarmiłam przez strzykawkę papką z suchej karmy, podawałam też wodę i witaminy lecz świnka kilka godzin później zdechła. Przez te 3 dni świnka schudła - 3 dnia widać to było bardzo wyraźnie. Nie miał nawet siły aby przejść te kilka kroków. Myślałam, że jak zacznę karmić go karma ratunkową to się wszystko unormuje. Świnka miała zaledwie 1 rok i 2 miesiące.
Teraz pytania do was:
1. Czy leki przeciw pasożytom po kleszczach które podał weterynarz mogły uszkodzić wątrobę lub nerki świnki bo były zbyt mocne dla organizmu prosiaczka?
2. Czy to przez to że podałam zbyt dużą ilość witaminy c rozstroiło układ pokarmowy i doprowadziło do śmierci świnki?
Mam świadomość tego, że w większym bądź mniejszym stopniu jestem winna tego, że świnka zdechła i nie będę się usprawiedliwiać.