guz/kulka pod skórą - jakie opcje?
: 13 grudnia 2018, 10:19
Hej! Od razu napiszę, że jesteśmy pod stałą opieką weterynarza, więc nie odsyłajcie mnie po rozum do głowy! Mimo to szukam porady/podobnego przypadku
Jakiś czas temu podczas codziennego miziania Prosiaka (świnka morska Skinny) wyczułam w okolicy szyi małego guza. Spakowaliśmy się, pojechaliśmy od strzała do "naszego" weta, jednak trafiliśmy na właściciela. Pomacał, pooglądał i stwierdził, że odpadają węzły chłonne, raczej to nie jest nowotwór, możliwe, że krwiak lub coś kaszakowego. Jako, że jestem mega nadwrażliwa, to kilka dni później pojechaliśmy tam znów, jednak z pewnością, że trafiamy do "naszego" Pana weterynarza - zmacał, wymacał, potwierdził teorię, choć podał zastrzyk witaminowy, aby wzmocnić odporność świnka. Dodatkowo siadło Prosiaczkowi oczko (śpioszki + mrużenie oka) i bobki były innej wielkości niż zawsze (dostaliśmy na oczko leki). Po tygodniu podjechaliśmy do kontroli, bobki i oko w porządku, ale guzek nadal się utrzymywał w niezmienionym stanie. Lekarz wspominał o operacji, jednak uznał, że póki co będziemy tego guza kontrolować, ponieważ nie rośnie, jest jakby "przyczepiony" od spodu do skóry, więc wykluczamy nowotwór. Po miesiącu mamy podjechać znów na kontrolę (po nowym roku), chyba, że coś by się działo, to wcześniej - oczywistość.
Czy ktokolwiek z posiadaczy świniaków spotkał się z czymś podobnym i lekarz to poprawnie zdiagnozował? Póki co gdybiemy, najprawdopodobniej Kawior zaatakował Prosiaka i tak pojawił się krwiak, jednak minęło już ze 2 tygodnie i "kulka" nadal jest w niezmienionym rozmiarze, jakieś 0,7 cm. Bardzo się martwię, bo Proś to moja perełka 8-mio miesięczna i nie chcę, aby cokolwiek mu się stało. Na ten moment jest aktywną świnką, je, nie pije (moje oba chrumaki nie piją wody z poidła, dlatego mają więcej "wodnych" warzyw/owoców), biega, jest codziennie wyciągany i przytulany, nie widać, żeby podskórna kulka mu jakkolwiek przeszkadzała.
Jakiś czas temu podczas codziennego miziania Prosiaka (świnka morska Skinny) wyczułam w okolicy szyi małego guza. Spakowaliśmy się, pojechaliśmy od strzała do "naszego" weta, jednak trafiliśmy na właściciela. Pomacał, pooglądał i stwierdził, że odpadają węzły chłonne, raczej to nie jest nowotwór, możliwe, że krwiak lub coś kaszakowego. Jako, że jestem mega nadwrażliwa, to kilka dni później pojechaliśmy tam znów, jednak z pewnością, że trafiamy do "naszego" Pana weterynarza - zmacał, wymacał, potwierdził teorię, choć podał zastrzyk witaminowy, aby wzmocnić odporność świnka. Dodatkowo siadło Prosiaczkowi oczko (śpioszki + mrużenie oka) i bobki były innej wielkości niż zawsze (dostaliśmy na oczko leki). Po tygodniu podjechaliśmy do kontroli, bobki i oko w porządku, ale guzek nadal się utrzymywał w niezmienionym stanie. Lekarz wspominał o operacji, jednak uznał, że póki co będziemy tego guza kontrolować, ponieważ nie rośnie, jest jakby "przyczepiony" od spodu do skóry, więc wykluczamy nowotwór. Po miesiącu mamy podjechać znów na kontrolę (po nowym roku), chyba, że coś by się działo, to wcześniej - oczywistość.
Czy ktokolwiek z posiadaczy świniaków spotkał się z czymś podobnym i lekarz to poprawnie zdiagnozował? Póki co gdybiemy, najprawdopodobniej Kawior zaatakował Prosiaka i tak pojawił się krwiak, jednak minęło już ze 2 tygodnie i "kulka" nadal jest w niezmienionym rozmiarze, jakieś 0,7 cm. Bardzo się martwię, bo Proś to moja perełka 8-mio miesięczna i nie chcę, aby cokolwiek mu się stało. Na ten moment jest aktywną świnką, je, nie pije (moje oba chrumaki nie piją wody z poidła, dlatego mają więcej "wodnych" warzyw/owoców), biega, jest codziennie wyciągany i przytulany, nie widać, żeby podskórna kulka mu jakkolwiek przeszkadzała.