Witam! Piszę ten post żeby przestrzec każdego z was, abyście chodzili na regularne kontrole ząbków naszych kochanych przyjacieli. Od jakiegoś czasu mój Lucek (bo tak nazywa się świniaczek) notorycznie gryzł pręty klatki, co było nie do wytrzymania. Nie jadł tyle co zawsze, zostawiał warzywa i owoce, a byliśmy pewni że po prostu wybrzydza. Schudł z 1,100kg na 700g. W sobotę zauważyłam, że maleństwo ma opuchnięte oczko. Pomimo że puszczaliśmy go na bieganie po podłodze, kładł się w jednym miejscu, i nie reagował nawet gdy ktoś do niego podchodził. W poniedziałek udaliśmy się do weterynarza pierwszego kontaktu -co było ogromnym błędem-, licząc że pani doktor jakoś nas podratuje nawet jakimiś kropelkami (mając nadzieje, że jedynie coś sobie wbił). Pani doktor od razu stwierdziła, że to tylko i wyłącznie przerost przednich, dolnych ząbków. Bez namysłu skróciła je czymś w rodzaju nożyczek, i przepisała krople do oczu. Gdy poprosiłam o karmę ratunkową usłyszałam tylko że da sobie radę bez niej. We wtorek udaliśmy się do innej pani weterynarz, ponieważ w najbliższej okolicy nie ma kogoś kto specjalizuje się w zwierzętach egzotycznych. Pani po szybkim obadaniu wyczuła ogromny ropień pod żuchwą, po stronie napuchniętego oka. Po zajrzeniu do mordki okazało się, że zęby policzkowe zrosły się na wzór literki "x", przez co blokowały przełyk. Na tych zębach zgromadziło się wszystko, co Lucek próbował do tej pory zjeść, "zapychając" przełyk. Pani doktor wyczyściła przełyk, i postanowiła podłamać te zęby. Od wczoraj karmiliśmy go gerberkami dla dzieci, i domowej roboty papką owocową podając to przez strzykawkę. Dziś udając się na kontrolę, pani weterynarz dała małemu marne szanse na przeżycie, i podała nam numer do najbliższej przychodni zajmującej się zwierzętami egzotycznymi. Jak najszybciej udaliśmy się do tej kliniki. Maluch pod narkozą miał przycinane wszystkie ząbki. Jak się okazało jeszcze przed zabiegiem, Lucek miał wybitą żuchwę, najprawdopodobniej przez zły sposób przycinania zębów, całe poranione podniebienie, oraz ogromną dziurę w miejscu gdzie powinny być ząbki
. Po dłuższej rozmowie z kimś, kto się zna na fachu, dowiedzieliśmy się że mały poradzi sobie, ale będzie potrzebował naszej pomocy. Kupiliśmy karmę ratunkową i mamy ogromną nadzieje że Lucek się z tego wyliże. Ktoś z was przechodził coś podobnego z swoją świnką?