Świnki morskie forum / Cavia.pl

Forum o świnkach morskich

Świnka "skrzypi"

Niezbędna pomoc w przypadku podejrzenia choroby lub innych problemów.
Awatar użytkownika
mmz
Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 23 stycznia 2020, 23:47
Świnki morskie: Bunia (na niebieskich pastwiskach)

Re: Świnka "skrzypi"

Postautor: mmz » 28 stycznia 2020, 8:07

A możesz dać namiar na firmę od drybedów? On faktycznie szybko wysycha?

Wet powiedziała że nic niepokojącego nie widzi, raczej typowa infekcja, ale napomknęła, że podobne objawy czasem dają też guzy na płucach :(. Na razie leczenie antybiotykiem.
Dziś w nocy już oddychała raczej spokojnie, choć słychać że dobrze jeszcze nie jest. Martwi mnie, bo wieczorem prawie nic nie jadła, nawet jej ulubione smakołyki nie szły. Na picie się tylko rzuciła. W nocy słyszałam, że pochrupała trochę sianka, ale tylko to co jej włożyłam do domku, nie wyszła po inne jedzenie. Pod palcami już żeberka czuć. A skinny potrzebują więcej jedzenia i jedzą częściej niż normalne świnki, bo muszą ogrzewać ciało :(.


Awatar użytkownika

Awatar użytkownika
Gegoru
Użytkownik
Posty: 138
Rejestracja: 3 września 2018, 11:26
Lokalizacja: Kraków
Świnki morskie: Edzia[*] i Tosia
Kontaktowanie:

Re: Świnka "skrzypi"

Postautor: Gegoru » 28 stycznia 2020, 9:18

Możesz (jak chcesz oczywiście) zwiększyć ogrzewanie w sąsiedztwie jej klatki. Oczywiście nie za bardzo, bo wiadomo, że skóra świnek skinny jest wrażliwa i aby nie przedobrzyć w drugą stronę, aby jej skóra nie była zbyt sucha i nie wysychała za szybko. Można tez obłożyć kocami jej klatkę, oczywiście mając na uwadze, że musi być cyrkulacja powietrza i świnka nie może się zadusić i mieć dostęp do światła.

Ile ona ma latek? Zawsze można zrobić test krwi lub prześwietlenie (rentgen), aby wykluczyć wszelkie inne choroby poza infekcją oddechową.

U moich świnek miałem podobnie. Prawdopodobnie zjadły nie tą zieleninkę co potrzeba i od razu markotne, mało jadły, jakby z musu, najlepsze przysmaki nie działały, ukrywały się, były mało chętne na wyjście poza klatkę. W takich sytuacjach dawałem im smakołyki, które najbardziej lubiały, aby zawsze miały pod ręką. Paśnik z siankiem na full (świeżym), woda zawsze, bo lubiły, ulubiona karma (chciałem jeszcze dać ogórka i zieleninę właściwą, ale weterynarz powiedział, że w czasie rekonwalescencji, abym się powstrzymał).
Jak to nie poskutkuje można zakupić karmę awaryjną (ratującą), leczniczą w postaci papki, którą należy podać. W sytuacji gdy nie ma takiej w pobliżu, poradzono mi, abym kupił jakiegoś małego gerbera (słoiczek z papką dla małych dzieci), z czymś w środku, co lubią, jabłko, marchewka cokolwiek. I coś takiego podać przez strzykawkę, bo świnki muszą co jakiś czas rzuć, jeść, bo ich układ pokarmowy jest bardzo delikatny i wrażliwy.

Drybed znalazłem tutaj: https://sklep.swinkamorska.com.pl/wyszukiwarka/drybed
Są różnych rozmiarów, jak coś to można przycinać ja tak robię. Mam ich dwa i dają radę. Siki przechodzą przez drybed na pellet, którym wykładam ich klatkę, a na to oczywiście drybed. Kupki zostają, bo to nie ciesz i trzeba zbierać razem z siankiem, który nie zjedzą, każdego dnia jest wieczorne sprzątanie, aby miały czysto i schludnie. Oczywiście co jakiś czas trzeba je prać i wymieniać (drybedy), wtedy idę na zewnątrz, super mocno je czeszę (bardziej dokładniej i mocniej niż codzienne sprzątanie), aby zawartość, która mocniej przywarła nie uszkodziła pralki i piorę.


Awatar użytkownika
mmz
Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 23 stycznia 2020, 23:47
Świnki morskie: Bunia (na niebieskich pastwiskach)

Re: Świnka "skrzypi"

Postautor: mmz » 28 stycznia 2020, 22:43

Bunia ma mniej więcej rok i miesiąc. Do tej pory nie miała żadnych problemów zdrowotnych, nawet problemów skórnych (a nie smarujemy jej w ogóle).

ACC w końcu nie wykupiłam, bo po wczorajszym wypluciu "flegmy" było ok w nocy i w dzień, dopiero pod wieczór znowu zaczęła gorzej oddychać, ale już bez takiego rzężenia jak wczoraj rano. Nie chcę jej obciążać kolejnym lekiem, jeśli nie ma takiej konieczności. Pani wet mówiła, że zapalenie płuc u świnek tak wygląda, że ciężko oddychają i ciężko tego słuchać. Mówiła też że można inhalować świnkę solą fizjologiczną, ale niestety inhalator mamy popsuty, więc włączam tylko nawilżacz. Chyba jej pomaga, bo często do niego podchodzi (stoi na podłodze).
Co do rokowań, mówiła tylko że nic bardziej niepokojącego nie widzi. Zobaczymy jak będzie ok. 10 dnia antybiotyku, czyli koło niedzieli, bo wtedy świnka powinna być już praktycznie bez objawów.
Dziś trochę więcej zjadła, po trochu, ale więcej, więcej też piła, dawałam jej lekki napar z lipy (pani wet mówiła że można wspomagająco), leki wchodzą coraz lepiej, nawet probiotyku prawie już nie wypluła w ogóle.

Dzięki za podpowiedź w sprawie drybedu i gerberka, zobaczę jutro ile zje, bo może rzeczywiście wspomagająco podam, albo przynajmniej jabłko zetrę na tarce dla dzieci (nie wpadłam wcześniej na to).
Co do drybedu mamy tylko jedną obawę, czy nie zacznie przez to sikać na dywan (mimo spędzania na nim wielu godzin, zdarzyło jej się może 5 razy w ciągu roku nasikać i to na początku, jak tylko ją kupiliśmy, a tak wchodzi do klatki).


Awatar użytkownika
Gegoru
Użytkownik
Posty: 138
Rejestracja: 3 września 2018, 11:26
Lokalizacja: Kraków
Świnki morskie: Edzia[*] i Tosia
Kontaktowanie:

Re: Świnka "skrzypi"

Postautor: Gegoru » 29 stycznia 2020, 9:30

Jak to mój weterynarz powiedział: "młoda świnka" ;) U mnie było podobnie, żadnych problemów zdrowotnych, a tu trach -> wzdęcia.

Tak to jest ze świnkami skinny, że nie mają podstawowej ochrony w postaci futerka i czasami ich odporność jest narażona na szwank.

Ja mam drybedy. Są one miękkie, mi się nie zdarzyło, aby świnki specjalnie sikały na dywan z tego powodu (dywan mam cienki). No ale każda świnka jest inna. Możesz jeden kupić na próbę i zobaczysz.


Awatar użytkownika
mmz
Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 23 stycznia 2020, 23:47
Świnki morskie: Bunia (na niebieskich pastwiskach)

Re: Świnka "skrzypi"

Postautor: mmz » 30 stycznia 2020, 11:20

Niestety, nie przyda się już ani drybed, który przyszedł wczoraj, ani nowa karma, która przyjdzie dziś.
Stan świnki wczoraj się bardzo pogorszył, miała problem ze złapaniem oddechu, aż buzię otwierała i wyciągała szyję. Nie bardzo dawała radę nawet jeść i pić, krztusiła się. Szukała mnie ciągle, chciała być cały czas na rękach, a jak tylko próbowałam odłożyć, wpadała w panikę. Pojechaliśmy do wet, myślałam, że sterydy pomogą, wrócimy do domu i będzie lepiej. Może też zmiana antybiotyku będzie potrzebna i jej stan zacznie się poprawiać.
Na miejscu oprócz sterydów wziewnie dostała też furosemid w zastrzyku, żeby przy jej stanie dało się zrobić rtg. Posiedziała pod tlenem, ale poprawa po tym wszystkim była minimalna. Już wtedy zobaczyłam, że coś jest nie tak. Pani dr po zrobieniu rtg. przyszła z informacją, że to nie płuca w tym momencie są głównym problemem, a serce. Okazało się, że Bunia miała wadę serca i kwestią czasu było, kiedy się odezwie. Serce było w takim stanie że na rtg. nawet ciężko go było widać, całe w płynie. Pozwolili nam posiedzieć pod tlenem jeszcze godzinę, do zamknięcia przychodni, i podjąć decyzję, co robimy. Opcje wyglądały tak: albo zabieramy ją do domu, gdzie może nocy nie przeżyć i umrzeć w męczarniach, bo tlenu przecież nie mamy, jeśli przeżyje, to szukamy ewentualnie lekarzy, którzy znają się na sercu świnek, żeby zrobić echo, ale tu potrzebny jest czas, a stan świnki jest bardzo zły. Albo niestety eutanazja. Pani dr powiedziała, że na ten moment, gdyby to była jej świnka, to właśnie by zrobiła, bo widzi co się dzieje i jak sytuacja wygląda. To była najtrudniejsza chyba decyzja w moim życiu, zdecydować, że czyjeś życie ma się skończyć. Była dla nas jak członek rodziny. Ale widziałam, jak niknie w oczach, po rtg., które było dla niej stresem, było jeszcze gorzej. Po pół godzinie widziałam, że to najgorsze wyjście nie będzie wcale najgorsze, że zabranie jej do domu, to tylko przedłużenie jej okropnego cierpienia. Pani wet pozwoliła mi trzymać ją na rękach w czasie pierwszego zastrzyku, który miał ją uśpić przed tym ostatecznym. A Bunia jeszcze resztką sił przytuliła się do mnie. Miałam nadzieję że odejdzie po tym pierwszym zastrzyku, na moich rękach, ale jeszcze walczyła. Na ten ostateczny pani wet poprosiła, żebyśmy jednak wyszli, a ja się nie upierałam.

Myślę, że czuła od paru dni, że jest źle, przez to, ze szukała ciągle naszej obecności, przez to że odważyła się robić to, czego do tej pory nie robiła - wychodzić na podłogę, a nie ograniczać się tylko do dywanu, przychodzić do nas bez zachęcania smakołykami i próbować dostać się na nasze ręce na wszelkie sposoby, jak tylko zobaczyła, że jesteśmy. Do czasu choroby tak nie miała, była takim trochę kotem co chadza własnymi drogami, a człowiek jest dla niego ważny, kiedy on sam o tym zdecyduje.
Na szczęście mogłam być teraz w domu, więc cały czas mogłam jej doglądać, na bieżąco patrzeć, czego potrzebuje - przykrycia, przytulenia, zmiany zasikanego polarka, dopojenia czy dokarmienia.

Najgorsze jest to, że nic nie zapowiadało tego, co się stało, ta wada serca się wcześniej nie ujawniła. Jedyna inność w jej zachowaniu, to to, że od 2-3 miesięcy zaczęła więcej spać. Czytałam tu na forum, że jest sporo świnek, które dużo śpią, poza tym zima to taki senny czas. Nie pomyślałam nawet, żeby iść z tym do weterynarza, bo normalnie jadła i jak już nie spała, to była żywa i aktywna jak zwykle. Pani wet mówiła, że mogło to jednak świadczyć o tym, że jej serce domagało się już większego odpoczynku.
Choroba przyśpieszyła pewnie to co się zadziało z sercem, bo i sama choroba, i leki je osłabiły.

Podobno wady serca to wcale nie rzadkość wśród świnek, szczególnie skinny, które powstały w wyniku mutacji genetycznych. Pani wet mówiła też, że skinny zwykle żyją połowę krócej niż zwykłe świnki i 4 lata to tak naprawdę wiek maksymalny, ale często właśnie zdarzają się wśród nich wady serca i nowotwory, które powodują wcześniejsze odejścia.

Piszę to, bo może komuś pomoże. Szczególnie tym, których świnki więcej zaczęły nagle spać - sprawdźcie u weterynarza, czy z sercem wszystko ok. Podobno jest w Polsce kilku specjalistów od świnkowych serc.

U nas teraz czas żałoby, to że to wszystko napisałam, trochę mi pomogło. Wszystko zostało tak jakby miała za chwilę wrócić - kocyki, suszące się polarki, ten nowy drybed, którego nie zdążyła wypróbować, bo przyszedł tuż przed wyjazdem do wet, nadgryziona marchewka, hamak, z którego ją wyciągałam, jadąc do lekarza, lodówka pełna rozmaitej zieleniny specjalnie dla niej...


Awatar użytkownika
Gegoru
Użytkownik
Posty: 138
Rejestracja: 3 września 2018, 11:26
Lokalizacja: Kraków
Świnki morskie: Edzia[*] i Tosia
Kontaktowanie:

Re: Świnka "skrzypi"

Postautor: Gegoru » 30 stycznia 2020, 13:53

Dobrze że to napisałaś, mam nadzieję, że choć trochę Ci lżej. Bardzo Ci współczuję i mogę się jedynie domyślać, co teraz czujesz i jakie uczucia teraz Tobą targają. Myślałem, że wszystko powoli się ułoży, ale wiadomo, że czasami życie ma różne scenariusze.

Wiadomo, że zwierzątko trzeba badać regularnie, aby mieć pewność, czy wszystko jest ok. No ale rtg to sprawa złożona, nawet ja o tym nie pomyślałem i zastanawiam się czy kiedyś w najbliższym czasie nie zrobić świnka, aby sprawdzić czy wszystko ok i może podstawowe badanie krwi? Nie mogłaś wiedzieć o sercu. Mam nadzieję, że się nie obwiniasz.

Świnka skinny to unikalne zwierzątka. Nie znam się za bardzo na nich, wiadomo że wymagają pielęgnacji. Twoja świnka była z jakieś hodowli? Czy ze sklepu? Czy ktoś Ci podarował?

Podobnie miałem jak odszedł mój kot. Żył 10 lat, 5 miesięcy i 3 dni. Zmarł 23 stycznia 2008 o 16:16. Pamiętam te daty, choć tyle czasu minęło. Wiele razem przeżyliśmy, czasy mojego dzieciństwa aż na początki studiów. Wtedy problemem były nerki. W ostatnim dniu wpadała już śpiączkę, szukała ludzi, chciała dotyku, nawet weszła do torby, którą przewoziliśmy do weterynarza, a strasznie jej się bała, bo już chciała do weterynarz, że może on pomoże. Też mieliśmy dla niej wszystko przygotowane, ulubione przysmaki, myśleliśmy że jakoś się ułoży, do tej pory nie chorowała... byłem z nią do końca.

O czym myślisz teraz? Wiadomo że żałoba to czas i trzeba go należycie przeżyć, nawet jeśli chodzi o nasze małe, ale jednak kochane zwierzątko.

Ja mam dwie świnki, całe szczęście wyszły ze wzdęć swoich, choć na moje oko było mocno srogo. Prawdopodobnie gdyby jednej się kiedyś zmarło, to może pomyślelibyśmy o towarzyszce dla drugiej. W sumie tak można bez końca.


Awatar użytkownika
mmz
Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 23 stycznia 2020, 23:47
Świnki morskie: Bunia (na niebieskich pastwiskach)

Re: Świnka "skrzypi"

Postautor: mmz » 30 stycznia 2020, 16:30

Nie wiem, czy dałoby się zbadać wcześniej, rtg. chyba nie robi się na wszelki wypadek, jeśli nie ma podejrzenia jakiejś choroby, bo to jednak narażenie małego ciałka na szkodliwe promieniowanie, no i to też dla zwierzaka stres, pani wet mówiła, że trzeba obracać zwierzaka, on to przeżywa. Buni stan po badaniu się pogorszył. Znając ją, pewnie próbowała się wyrywać resztką sił, co spowodowało pewnie jeszcze większy problem z oddychaniem, no i mnie przy niej nie było.

Bunia była z hodowli, kupiliśmy od pana, który dostarcza świnki do sklepów.

Co do obwiniania, to chyba tak jest jak ktoś odchodzi - czy człowiek, czy zwierzak - że się zastanawiamy, co można było zrobić lepiej, wcześniej, inaczej, bo może byłoby lepiej. Pytania bez odpowiedzi, a czasu się nie cofnie.

Myślę, że dobre miała z nami życie, dużo czasu jej poświęcaliśmy, lubiła z nami być, choć oswajanie z pół roku zajęło. No i nam bardzo dużo radości dała, była praktycznie jak członek rodziny.


Awatar użytkownika
Gegoru
Użytkownik
Posty: 138
Rejestracja: 3 września 2018, 11:26
Lokalizacja: Kraków
Świnki morskie: Edzia[*] i Tosia
Kontaktowanie:

Re: Świnka "skrzypi"

Postautor: Gegoru » 1 lutego 2020, 1:38

W sumie z jednej strony lepiej nie narażać zwierzaka na inwazyjne badania, z drugiej strony czasami trudno ocenić, jak poważny jest stan świnki i czy aby nie za późno wykonuje się niektóre badania. Jedyne co wiem, to to, że świnki powinny być regularne kontrolowane co pół roku. Chyba że pojawi się coś niepokojące w ich zachowaniu, to wiadomo, że wtedy jak w dym do weterynarza.

Różnie świnki reagują, inne podczas badania się wyrywają, a czasami zadziała mechanizm obronny i stoją w bezruchu, ani drgną. Tak czy inaczej, to pewnie był stres, bo mała świnka nie ogarnia, co się z nią dzieje.

Im dłużej zwierzak z nami jest, tym więcej mamy z nim wspólnych chwil. Jedna z moich świnek przeżyła przeprowadzkę do innego mieszkania, teraz są w dwójkę i starają się ze sobą koegzystować. Jedna jest starsza, druga młodsza, więc hierarchia była ustanowiona błyskawicznie ;)

Masz teraz jakieś plany? Żałoba, a potem myślisz o jakimś zwierzaczku? Czy na razie przerwa i może kiedyś?


Awatar użytkownika
mmz
Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 23 stycznia 2020, 23:47
Świnki morskie: Bunia (na niebieskich pastwiskach)

Re: Świnka "skrzypi"

Postautor: mmz » 1 lutego 2020, 18:33

Nie, raczej nigdy więcej zwierzaka, za dużo kosztuje mnie żałoba. Przy rybkach mogę zostać, bo z nimi emocjonalnie nie da się związać.

Nie sądziłam, że tak małe zwierzątko, które było z nami nawet niecały rok, tyle dla nas będzie znaczyć. Nawet mój twardy mąż, który najmniej czasu z nią spędził, wymiękł.
Zbliżył nas jeszcze bardziej ten czas choroby, kiedy zajmowałam się nią, jak małym dzieckiem, oddając jej swój czas, wstając po parę razy w nocy, śpiąc koło niej przy zapalonym świetle, żeby mieć ją na oku i w porę zareagować na jej potrzeby. A ona traktowała mnie ufnie jak małe dziecko matkę, mimo że to ja byłam tą co wciskała jej niesmaczne lekarstwa i spodziewałam się, że będzie ode mnie uciekać, a ona mimo wszystko ciągle próbowała przy mnie być, jak tylko pojawiałam się w pokoju, wychodziła do mnie i próbowała wspinać choćby na stopy, jeśli nie zdążyłam usiąść na podłodze.

Teraz jestem na etapie wyrzutów sumienia i tych pytań, o których pisałam w poprzednim poście. Niczego to zmieni, zdaję sobie z tego sprawę, że tylko się zadręczam. Nie mogę sobie wyobrazić, co czują np. rodzice, których dzieci popełniły samobójstwo.

Liczyliśmy na to, że będzie z nami co najmniej 5 lat, nie chciałam zwierzątek, które żyją krócej. Stało się inaczej, a mnie boli jak po stracie kogoś bliskiego. Najtrudniej poradzić sobie teraz z tym, że nie byłam z nią, kiedy umierała, że ją zostawiłam, bo wet poprosiła żebyśmy jednak wyszli na ten ostateczny zastrzyk. Miałam nadzieję, że po tym pierwszym zastrzyku, kiedy zaczęła wiotczeć, już nic nie kojarzyła. Ale patrzyła na mnie jak wychodziłam, nie wiem, na ile przytomnie. Widzę jej oczy cały czas. Byłam już tak wymęczona płaczem, emocjami, że półprzytomna, nie dopytałam nawet, dlaczego mamy wyjść i czy jednak nie mogłabym zostać, działałam jak automat, skoro wet poprosiła, żeby wyjść, to wyszłam.
Ufała mi, a ja nie wiem, czy jej nie zawiodłam w tej ostatniej chwili...


Awatar użytkownika
Gegoru
Użytkownik
Posty: 138
Rejestracja: 3 września 2018, 11:26
Lokalizacja: Kraków
Świnki morskie: Edzia[*] i Tosia
Kontaktowanie:

Re: Świnka "skrzypi"

Postautor: Gegoru » 2 lutego 2020, 0:15

Ja podobnie miałem przy kotku. Żadnych więcej zwierząt, bo strasznie nas to kosztowało. To był 2008 rok, minęło parę lat i w 2018 w naszym mieszkaniu zawitała świnka morska. Głównie za sprawą naszego małego synka. Nie miał jeszcze rodzeństwa, a jak widzieliśmy jak byliśmy w mini-zoo, jak garnie się do zwierzątek, jak je lubi, karmi, troskliwie do nich mówi, pomyśleliśmy, czy nie przygarnąć pod swój dach świnkę morską. Oczywiście, to my jesteśmy jej opiekunami i to my się nią głównie opiekujemy, ale widzimy jak wzrosła u synka wrażliwość, troska, jak z chęcią je karmi, jak do nich mówi, śmieje się i uważa, że to najlepsze świnki (bo teraz mamy dwie) ;)
Dlatego od tego momentu mówię "nigdy nie mów nigdy". Wiadomo, że w żałobie nie ma się do tego głowy, obrazy są zbyt żywe.
Może jakby były dwie świnki i jedna by zmarła, a drugiej byłoby bardzo smutno i zmarkotniała, byłaby większa szansa na przygarnięcie drugiej świnki. Sami się nad tym zastanawiamy, jakbyśmy postąpili, gdyby coś się jednej śwince stało.

Też mieliśmy wyrzuty sumienia. Wiesz, nic nie zwiastowało tak ciężkiej choroby. Była na bieżąco odrobaczana (kotka), wszystkie zastrzyki, jakie miała mieć miała i git. Poza tym nie chodziliśmy, bo nie było żadnych, jakichkolwiek objawów. Aż tu nagle, jak się sypie, to się sypie po całości. Myślałem, że może gdybyśmy chodzili częściej, to może coś by się wykryło, choć nie wiem. Poszły nerki. Zastanawialiśmy się, że może przez to, że dużo jadła ryb i coś tam by się w niej odkładało w nerkach, a wiadomo, kotek starszawy, a nerki nie działają już na pewnych obrotach i tak się stało. Ale jak to już pisałem, to gdybanie, a nie fakt. Myślenie na lekkim spokoju potem.

Rozumiem, co piszesz, u nas było podobnie. Napisałem już w Twoim drugim temacie, jak u nas wygląd zabieg uśpienie, może ta relacje będzie dla Ciebie pomocna.
Jeśli to Ci pomoże, to świnki nie zamykają w pełni oczek jak śpią, są na lekkim "stand-by'u" na wypadek ataku drapieżnika (atawizm zwierzęcy), pomijam kwestie, że one raczej ucinają sobie drzemki, a nie śpią ciurkiem jakiś odcinek czasu. Może ona już "spała" w pełnej narkozie i wyglądało jakby jeszcze patrzyła.

Na pewno zrobiłaś co w swojej mocy. Bardzo ujął mnie fragment tego jak pisałaś, jak się nią opiekowałaś i choćby z tego faktu wnioskuję, że nie była Ci obojętna. Teraz na pewno jest jej lepiej i już nie cierpi. Moja kotka kilka razy mi się przyśniła po tym jak odeszła. Można sobie to tłumaczyć tym, że to pewnie kwestia mózgu, sen, organizm i psychika stara sobie z tym poradzić, bo to mocne obrazy i stąd kotka w śnie. Być może, nie neguję tego, brzmi nader sensownie i rozsądnie. Albo też... to moje gdybanie... ale przyszła do mnie we śnie (tło snu było chyba białe, jasne), przyszła do mnie ufnie, jakby chciała się przywitać, powiedzieć, że wszystko jest dobrze, jakby chciała wesprzeć na duchu, żebym się nie martwił, bo już wszystko jest w porządku i że... musi już iść i nie może zostać. Chciała mi tylko dać taką wiadomość i odeszła. Ot tak mnie na wspominki wzięło.


Awatar użytkownika
Świnkowy poleca


  • Podobne tematy
    Statystyki
    Ostatni post

Wróć do „Choroby i problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości

  • Dołącz do nas