Witam,
Cała przygoda zaczęła się już ponad miesiąc temu ..
Napoczatku świnka postanowiła zrobić sobie 2 dniowa "przerwę"? od mokrego jedzenia - jadła w tym czasie jedynie sianko i ziółka (nadal była aktywna i żwawa) , po ok. Tygodniu świnka zaczęła robić mokre/miękkie bobki (lecz nie była to biegunka) - jadła już normalnie, trwało to ponad tydzień... Po tym czasie świnka znów zaczęła normalnie produkować kupki. Do czasu.. dwa tygodnie temu świnka wykazywała mniejsze chęci do jedzenia mokrego (sianko i ziółka nadal wcinała z apetytem) po tygodniu doszła okropna biegunka z którą natychmiast udałam się do weterynarza (niestety na wsi nie ma weta od zwierząt egzotycznych czy przeznaczonych strikte dla świnek morskich) pierwszego dnia dostała antybiotyk i witaminy - nic się nie zmieniło prócz tego że okropnie bała się przez jakiś czas dotyku:(
Drugiego dnia mieliśmy przyjechać na kontrole podczas której również dostała zastrzyk.. powiedziano nam że u takiego zwierzątka nie da się zdjagnozowac tak łatwo choroby jak np. U psa czy kota, mieliśmy tylko obserwować.. świnka wykazywała coraz większe chęci to jedzenia mokrego i ziółek ( niestety mam wrażenie że od tego czasu praktycznie wcale nie je sianka) dziś rano zauważyłam że świnka nadmiernie się ślini(przy czym przestała jeść) , cały czas przeżuwa pomimo tego że nic nie ma w buzi.. Śliny jest na tyle dużo że wypływa na "zewnątrz" .. chce zaznaczyć że świnka nadal jest żwawa i aktywna.
Co mam zrobić? Ktoś wie co to może być? Czy to przerośnięte trzonowce czy poważniejsza choroba?