Chciałam się z Wami podzielić jak mniej więcej wygląda kastracja u świnki morskiej (mój Stefan przeszedł ją dzisiaj), może komuś się przyda, a więc tak :
1. Najważniejsze to znaleźć weta który wykonuje ten zabieg u świnek i robił już to wcześniej (co nie jest wcale takie łatwe, bo u mnie w Koszalinie znalazłam tylko jednego takiego weterynarza),
2. Najbezpieczniej jest poczekać z zabiegiem aż świnka będzie miała wagę chociaż 600 gram (mój Stefciu ma 650),
3. Dzisiaj na 9 rano zawiozłam go na zabieg, świnka miała mieć ze sobą suchą karmę gdyż nie głodzi się świnek przed narkozą, do transportera włożyłam mu termofor z ciepłą wodą żeby nie zmarzł (bo mój Stefan to skinny) i jego ulubiony rękaw żeby w miarę czuł się bezpiecznie,
4. Narkoza była wziewna (najbezpieczniejsza dla gryzoni) po dwóch godzinach weterynarz zadzwonił, że świnka się obudziła z narkozy
i bez problemu przeszła zabieg,
5. O godzinie 13 mogłam go odebrać jak przyjechałam to wygrzewał się w transporterze na kocyku elektrycznym,
6. Szwy założone są rozpuszczalne więc jeśli do 10 dni się wchłoną nie będzie musiał mieć ich ściąganych, Stefan dostał również zastrzyk przeciwbólowy i antybiotyk, cały brzuszek ma wysmarowany jakimś srebrnym specyfikiem podejrzewam że antybakteryjnym i na szybsze gojenie ranki,
7. Po powrocie do domu kazał mi nie łączyć go z inną świnką od razu żeby ze względu na nowe zapachy go nie męczyła, oraz obserwować czy je i robi bobki,
8. Karmić można normalnie tak jak zawsze
9. Stefan jest jeszcze "zakręcony" i odpoczywa w swojej norce, ale powoli dochodzi do siebie bo już zjadł 2 plasterki ogórka
10. Za 3 dni mam się z nim wstawić na wizytę kontrolną,
11. Zabieg kosztował mnie 130 zł
Mam nadzieję że komuś się przyda taki skrót jak to mniej więcej wygląda (przynajmniej u nas jak wyglądało) i teraz tylko czekać aż wróci do pełni sił i znowu zacznie hasać po klatce