Nagła śmierć młodej świnki
: 12 lutego 2011, 17:57
Witam,
jestem nowa na forum i mam nadzieje, że ktoś mi pomoże. Miałam już świnkę ileś lat. Kiedy zmarła, kupiłam nową, hodowlaną no i szczęśliwa opiekowałam się prosiaczkiem przez 3 tygodnie, niestety musiałam wyjechać na tydzień, ale powieżyłam opiekę najlepszemu przyjacielowi, no i babcia siedziała cały czas w domu. Codziennie dostawałam informację na temat prosiaczka jak to on się fajnie oswaja coraz bardziej, że jest wesoły, wyjada z ręki razem z palcami itp. Nagle w dzień powrotu babci zrozpaczona mówi, że usłyszała piśnięcie świnki i kiedy weszła do pokoju, ta tylko wzdrygnęła się dwa razy i umarła. Załamało mnie to, świnka miała świetne warunki, poza tym miałam już 6 lat doświadczenia z poprzednią, nie mam pojęcia, co się stało. Jedyna dziwna rzecz, niepokojąca, ponoć prosiaczek miał maleńką kropelkę krwi, która poleciała z noska. I tyle się nacieszyłam maluchem. Nie było problemów z piciem, jedzeniem, futerko piękne, aksamitne, jedzenia ile dusza zapragnie, dzienna dawka witaminki C, po prostu wszystko! Czy to możliwe, że świnka zabiła się skacząc we własnej klatce ..... Kiedy umarła była prawie w domku, tylko pupka wystawała... Boje się że jeśli znowu będę miałą zwierzaka to umrze nagle... Ja od razu zrzuciłam winę na przyjaciela, Ale on mnie przekonywał że zwierzak nie cierpiał na wzdęcia, wszystko miał podawane zgodnie ze wskazówkami, nie było też widać żadnych obrażeń, wszytsko idealnie oprócz tej krwii na nosku. Jakieś pomysły co to mogło być? A i świnka miała 2 miesiące kiedy odeszła.
jestem nowa na forum i mam nadzieje, że ktoś mi pomoże. Miałam już świnkę ileś lat. Kiedy zmarła, kupiłam nową, hodowlaną no i szczęśliwa opiekowałam się prosiaczkiem przez 3 tygodnie, niestety musiałam wyjechać na tydzień, ale powieżyłam opiekę najlepszemu przyjacielowi, no i babcia siedziała cały czas w domu. Codziennie dostawałam informację na temat prosiaczka jak to on się fajnie oswaja coraz bardziej, że jest wesoły, wyjada z ręki razem z palcami itp. Nagle w dzień powrotu babci zrozpaczona mówi, że usłyszała piśnięcie świnki i kiedy weszła do pokoju, ta tylko wzdrygnęła się dwa razy i umarła. Załamało mnie to, świnka miała świetne warunki, poza tym miałam już 6 lat doświadczenia z poprzednią, nie mam pojęcia, co się stało. Jedyna dziwna rzecz, niepokojąca, ponoć prosiaczek miał maleńką kropelkę krwi, która poleciała z noska. I tyle się nacieszyłam maluchem. Nie było problemów z piciem, jedzeniem, futerko piękne, aksamitne, jedzenia ile dusza zapragnie, dzienna dawka witaminki C, po prostu wszystko! Czy to możliwe, że świnka zabiła się skacząc we własnej klatce ..... Kiedy umarła była prawie w domku, tylko pupka wystawała... Boje się że jeśli znowu będę miałą zwierzaka to umrze nagle... Ja od razu zrzuciłam winę na przyjaciela, Ale on mnie przekonywał że zwierzak nie cierpiał na wzdęcia, wszystko miał podawane zgodnie ze wskazówkami, nie było też widać żadnych obrażeń, wszytsko idealnie oprócz tej krwii na nosku. Jakieś pomysły co to mogło być? A i świnka miała 2 miesiące kiedy odeszła.