Mam problem-Zuzia zaczęła kichać. Najczęściej wieczorem, jak się czyści, to potem siedzi w rogu i co chwilę kicha. Zaczynam się o nią martwić, może ją przewiało, jak wietrzyłam w pokoju? Zawsze, jak uszczelniam okno rano i wieczorem, żeby się wywietrzyło przed snem i po śnie, to zakrywam klatkę ręcznikiem, ale najwidoczniej i to nie pomogło...
Jest już bardzo zimno, mam zamiar jutro (bo dziś niedziela) od razu po szkole iść z obiema do weterynarza, bo Ola ma już długie pazurki. Chcę je nieść w torbie, bo transporter jest zbyt przewiewny-wsadzę tam kocyk i butelkę z ciepłą wodą owiniętą szmatką (nie mam termofora)...O Olę akurat nie mam obaw, bo jej dam ogórka na "podróż" (bo weta mam 5 minut drogi) i ona grzecznie siedzi, ale Zuzia jest jeszcze nieoswojona, bardzo się stresuje, gdy w pobliżu klatki kręci się pies, a co dopiero, gdybym szła z nią przy dość ruchliwej ulicy, gdzie jest nieustanny hałas. Bardzo się obawiam, że serduszko może jej stanąć ze stresu. Co o tym myślicie?
Czekam na odpowiedź, bo jutro już idę (przynajmniej planuję, bo skoro kicha, to muszę ją wyleczyć)...