Szukałam takie tematu, ale nie znalazłam. A więc w pewnym momencie Gizmulka zaczęła latać jak szalona po klatce, ale ma takie "napady" codziennie. Poszłam ją pogłaskać, patrzę, a tam krew Wystraszyłam się, zawołałam mamę, a ona kazała mi ją wyjąć, więc wyjęłam. Okazało się, że ma mordkę we krwi, ale później zobaczyłam, że to łapka krwawi. Przyjżałam się i zobaczyłam, że nie ma pazurka! Szybciutko przemyłam jej łapkę, siedziała grzecznie, a potem położyłam ją na kocyku i łapkę zawinęłam w "gazik". Gizmula się uspokoiła, wycałowałam ją, a teraz włożyłam do klatki, ale nie na trociny, tylko ręcznik, by się zakażenie nie wdało. Leży sobie w legowisku, dostała pomidorka. Nie wiem od czego się to złamało, przejżałam całą klatkę, ale nic nie znalazłam, tylko pojedyncze plamki. Boje się, weterynarze zamknięci, co mam zrobić? Przemyć jej to czymś? Czy zostawić? Odrośnie jej ten pazurek? Nie mam zdjęć, ale ona ma tylko to co jest na czerwono:
Wiem, nie umiem rysować.