W sylwestra 2013 odeszła moja prawie 4 letnia świnka. Nie mam pojęcia co mogłobyć tego przyczyną, gdyż jedzenie, troty woda były takie jak zwykle. Fakt, w zeszłym roku dwukrotnie przechodziła świerzba skóry i miała paskudny ropień na grzbiecie. Rano w sylwestra wszystko było w porządku, lecz gdy wróciłam do domu koło godziny 12-13 świnka zaczęła się dziwnie zachowywać tzn: nie biegała po klatce, nie wydawała dźwięków, tylko siedziała w kącie klatki i tak jakby się "dusiła", wyglądało to jak konwulsje, lecz miała problemy z oddychaniem. Od razu poszłam z nią do weterynarza, ale lecznica była zamknięta. Wróciłam do domu wsadziłam ją do klatki, jej zachowanie jednak pogorszyło się.. Czołgała się, kręciła na boki, miotała i strasznie szła do mnie, odebrałam to jako pożegnanie. Wsadziłam ją z powrotem do klatki wcześniej próbując podać jej wodę do picia, ale bez skutku. Przeczołgała się jeszcze w róg klatki, ułożyła na boku i tak po prostu odeszła..
Nie wiem czy ktoś miał podobny przypadek, ale mam nadzieję, że ktoś naprowadzi mnie na to co mogłobyć przyczyną jej śmierci..