Witam,
Moja świnka ma 6 lat, od jakiegoś czasu (ok 4 dni) była dosyć osowiała, a wczoraj nie opuszczała jednego kąta klatki.
Gdy ją wyjęłam nie mogła się ruszyć, a jedynie czołgać, wyglądało również na to, że ma coś z tylnymi łapkami.
Podałam więc jej wit c w kropelkach (nie podawałam jej codziennie, ponieważ wydawało mi się, że ma odpowiednią dietę) i poleciałam do weterynarza, który stwierdził, że jest odwodniona i podtruta nawozem z nowalijek. Wstrzyknął w nią dwie WIELKIE strzykawki wody z jakimś roztworem (aż miała na ciele ogromną gulę) i podał jakiś lek w strzykawce do dawania do pyszczka po 0,1 ml dwa razy dziennie, mam ją jeszcze poić jakby sama nie piła. Problem w tym, że ona się nadal nie może ruszyć, chyba jest jeszcze gorzej, nic nie je, nie pije. Położyłam przed nią jedzenie (jabłko, marchewkę), ale nic to nie dało. Jak pomyślę o tym weterynarzu, to mnie krew zalewa, bo odnoszę wrażenie (może błędne), że nie wie co robi, do tego nie mówi mi co robi i muszę się ciągle o wszystko dopytywać, o znaniu nazw leków nawet pomarzyć nie mogę. Lepszego nie ma w mojej okolicy, a już takiego znającego się na świnkach - żadnego w promieniu 100km. Nie mam pojęcia co zrobić żeby jej pomóc, u weterynarza mam ją pokazać w czwartek. Mam zamiar karmić ją jakimiś papkami jak nadal nic nie ruszy, ale co będzie dla niej najlepsze?