W sobotę po długotrwałej walce z chorobą mojego 6letniego Majkusia musiałam uśpić moje biedactwo bo nie było już dla niego żadnego ratunku. Od tego czasu mój drugi świniak Bobek przestał jeść... także jak najszybciej sprawiłam mu nowego kolegę, 2miesięcznego maluszka... Od chwili gdy umieściłam go w klatce nie ruszał się z miejsca, ładnie wcinał to co miał w zasięgu pyszczka... ale nie przesunął się ani o centymetr... załatwiał się pod siebie... i tak w tym siedział... Zabrałam go zatem dzisiaj do weterynarza i... okazało się, że problemem są jego trzy łapki (obie przednie i jedna tylnia) - te dwie z przodu nie są proste tylko jakby wygięte w boki (do zewnętrznych stron), natomiast tylnia łapka też jakaś dziwna, z obrzękiem w kolanie... dziwnie ją układa, mocno wyciąga ją do przodu jak siedzi... Jestem naprawdę załamana bo dopiero co w sobotę uśpiłam swojego ukochanego Majkela, a teraz przygarnięty maluch też chory
Nie zamierzam go jechać oddawać bo zapewne skończyłby jako pokarm dla jakiegoś gada... Moja weterynarka powiedziała, że jeżeli to jakaś wada nabyta, spowodowana np. brakiem witamin to może proces będzie można choć częściowo odwrócić... dostał dzisiaj zastrzyk i solidną dawkę witaminy C, na zastrzyki mam przyjeżdżać codziennie przez 10 dni... jeżeli natomiast to coś wrodzonego to leczenie nie pomoże i malca najprawdopodobniej trzeba będzie uśpić... Jest mi tak przykro bo dopiero co straciłam swojego ukochanego prosiaczka, a teraz taka smutna sytuacja... Czy ktoś z was miał może podobny przypadek ? Czy są jakiekolwiek szanse dla tego maleństwa ?