Cześć wszystkim!
Jestem na tym forum nowa, jednak do czynienia ze świnkami mam już od dziecka.
Półtora roku temu odeszła ode mnie Malwinka, była ze mną 7 lat. Moja najlepsza i najwierniejsza przyjaciółka, która dzielnie towarzyszyła mi w chorobie poprawiając mój stan w swój świnkowy magiczny sposób.
Ale do sedna - doszłam do wniosku, że jestem gotowa na nową świnkę, że jestem gotowa dać dach nad głową, opiekę, wiele miłości i uwagi.
Zdecydowałam się na świnkę Skinny, którą zobaczyłam w sklepowej witrynie. Skuloną w rogu, samotną, wyglądającą smutno. Pomyślałam - idealna, nie będę na siłę szukać. Ona tu jest i czeka. Jednak sprzedawca powiedział mi, że z tym rodzajem świnek (nie z tą konkretną, ale ogólnie) są same kłopoty, że cały czas chorują, że ich skóra wymaga niewyobrażalnej pielęgnacji, że ogólnie to same problemy. A no i on nie chce tej świnki trzymać w sklepie, więc jak bym się zdecydowała to fajnie. Wystraszyłam się, nie ukrywam, bo raz, chodzi o zdrowie prosiaka, a dwa, nie wiem czy jestem gotowa (jestem na swoim od dwóch tygodni) na ogromne koszta opieki, na podstawowe (duża klatka, wybieg, hamaczek, domek, miseczki, dobra karma, zabawki, świeże sianko i trawa cały rok (mieszkam w miejscu, gdzie nie ma zimy) i wymagane wizyty u weta - jak najbardziej, to podstawa! Ale obawiam się, że taki typ świnki może być dla mnie po prostu nie do ogarnięcia. Tu gdzie mieszkam koszt wizyty ze świnką morską z przeziębieniem to 200 euro i nie jest to żart. Dlatego gdybym miała płacić takie kwoty co miesiąc, ba kilka razy w miesiącu, to nie jestem w stanie i po prostu się nie podejmę, bo to będzie krzywda dla prosiaczka...
Przepraszam za długi post, ale czy jest tu ktoś, kto może rozwiać moje wątpliwości?
Nie chcę popełnić błędu, bo się zauroczyłam, a potem nie dać sobie rady i krzywdzić zwierzątko.