Witam, chciałabym podzielić się z wami swoją historią.
Zdaję sobie sprawę, że zapewne zostanę doszczętnie zbesztana ale chciałabym żeby ta historia była przestrogą dla innych..
Jako dziecko miałam świnkę morską, zapamiętałam ją jako mega wspaniałe, grzeczne, mądre zwierzątko. Jako już dorosły człowiek mieszkający za granicą bez żadnej rodziny postanowiłam sprawić sobie zwierzaka, który umili mi czas i pozwoli zabić samotność. Od razu wiedziałam, że chcę świnkę <3
Udałam się z chłopakiem do sklepu zoologicznego i jak to w UK okazało się, że nie można kupić jednej świnki bo będzie samotna, w zasadzie dostaliśmy jasny komunikat albo dwie albo wcale nam nie sprzeda. Pomyślałam, że to w sumie i dobrze bo rzeczywiście większość dnia jesteśmy w pracy więc świnka na prawdę byłaby samotna.
Tego dnia wróciliśmy do domu z dwoma cudownymi prosiakami, olbrzymią klatką i kupą zabawek, tunelów, domków itp.
Świnki były już u nas prawie dwa lata, wiadomo czasem walczyły, gwałciły się itp.. ale często też przyłapywałam ich śpiących razem na jednym hamaku przytulonych do siebie..
Jak już wspominałam całymi dniami jesteśmy w pracy więc nie jestem w stanie stwierdzić kiedy zaczęło się dziać coś złego. Zauważyłam, że jeden świnek, który normalnie był energiczny itp od jakiegoś czasu siedzi cały czas w kącie, mało co wychodzi z domku i postanowiłam go obserwować.. przez kilka dni wraz z chłopakiem przyglądaliśmy się im uważniej gdy tylko mogliśmy i zauważyliśmy, że świnek jest dziwnie chudy.
W piątek udaliśmy się do veta. Niestety jak już wspomniałam mieszkam za granicą więc vet mówił po angielsku i nie byłam w stanie zrozumieć dokładnie co mówi powiedziała na pewno, że świnek ma przerośnięte zęby i trzeba będzie je skrócić, wspomniała o narkozie i że jest to spore ryzyko dla małych zwierząt ale, że trzeba to zrobić. Nie miałam nawet czasu się zastanowić, pomyśleć, sprawdzić itp. skoro trzeba to trzeba.. świnki zostały na noc w przychodni a rano miał odbyć się zabieg. Pani kazała zostawić obie świnki, powiedziała, że jest to dla nich duży stres więc chory swinek będzie czuł się lepiej w obecności tego drugiego. W sobotę rano dostałam telefon, że świnka jest już po zabiegu, wybudziła się z narkozy i czuję się dobrze. Chłopak odebrał świnki od veta i przywiózł do domu.
Gdy wróciłam z pracy świnek wcale nie wyglądał lepiej, był taki biedny chudy i miał takie jakby chore oczka przez cały dzień nic nie zjadł.. w niedziele rano zadzwoniłam na pogotowie weterynaryjne, które jest w tej samej przychodni gdzie odbył się zabieg. Kazali mi przyjechać. Młoda pani w przychodni wzięła świnka, obmacała tak dość mocno i stwierdziła, że wszystko jest ok bo nie piszczy więc nic go nie boli. Podała mu dwa zastrzyki jeden przeciwbólowy a jeden na coś związane z żołądkiem i trawieniem. Dała mi też saszetkę Recovery Supreme do mieszania z wodą i podania strzykawką. Całą niedzielę walczyłam z tą strzykawką bo świnek w ogóle nie chciał tego jeść, wszystko mu się wylewało z pyszczka i wcale nie wyglądał lepiej. Pani w niedziele powiedziała, że jeżeli do jutra nie będzie lepiej to muszę dzwonić rano i przywieźć go i raczej będzie musiał tam zostać na noc. Obserwowałam go cały dzień i noc, nie jadł nie sikał i nie robił kupy w ogóle. Zadzwoniłam wczoraj rano, że świnek wcale nie czuje się lepiej i zawiozłam go do przychodni, pani przez telefon kazała już przywieźć tylko jednego. Zawiozłam go, był już inny lekarz, tym razem młody facet, który zrobił w zasadzie to samo co dzień wcześniej czyli obmacał świnkę ale tym razem już troszkę podpiskiwał jak go dotykał po brzuchu. Kazał zostawić świnkę na noc i powiedział, że później dadzą mi znać jak się czuje. Około 16 ten sam facet zadzwonił i powiedział (niestety nie wszystko znów zrozumiałam) że musiał przyciąć mu znowu te zęby i, że teraz czuje się trochę lepiej i nawet próbuje coś jeść i zadzwonią do mnie rano i powiedzą jeszcze co i jak. Ten sam człowiek zadzwonił dziś rano i powiedział, że przez noc śwince bardzo się pogorszyło i już nic nie mogą dla niego zrobić i zaraz podadzą mu zastrzyk usypiający ;( poprosiłam żeby poczekali na mnie bo chce tam być z nim a to w innym mieście. Ale powiedział, że nie będą czekać bo świnek już się nawet nie rusza i widać, że cierpi a to health and safety i muszą go uśpić teraz od razu. Pytałam czy na pewno nie da się już nic zrobić, jakiś dodatkowych badań, prześwietlenia itp ale powiedział, że nie.
Po około godzinie byłam na miejscu i świnek już nie żył. Zabrałam ciało..
Dostałam paragon na którym jest: General Anaesth, Buprecare, Emeprid Injection, Ranitidine 50mg/2ml, Metacam Dog Injection, Emeprid Injection, Buprecare, Recovery Supreme (to wszystko niby podane wczoraj) a dziś już tylko: Put to sleep ;(
Ogólnie mam mętlik w głowie i doszukuje się głupot typu skoro zrobili zabieg pod narkozą za 90 funtów to dlaczego po 2 dniach on znowu mu przycinał te zęby, a może gdyby został w domu to by mu się nie pogorszyło, a może powinnam była iść do innego veta bo ta babka stwierdziła, że to zęby więc nawet nie szukali niczego innego itp.
Teraz już łączę fakty, około 2 miesiące temu zaczął ciągle wywracać miskę (dosłownie za każdym razem gdy nasypałam jedzenia) a od około 2 tygodni bardzo dużo jedzenia (warzyw) zostawało w klatce. Myśleliśmy z chłopakiem, że może nabrali masy i futerka na zimę i dlatego jedli wcześniej więcej a teraz już tyle nie potrzebują. W życiu nie przyszło mi do głowy, że jeden z chłopaków jest chory.. teraz wiem, że wysypywał miskę żeby wyjadać to co miękkie bo widocznie już wtedy bolały go zęby a tyle jedzenia zostawało bo tylko jedna świnka jadła a druga wcale..
Przez ten weekend obczytałam chyba wszystkie fora jakie istnieją i wiem, że to co się stało to tylko i wyłącznie moja wina!! Nie poświęcałam im wystarczająco dużo uwagi i nawet nie zauważyłam kiedy świnek przestał jeść i, że dzieje się z nim coś złego. Może gdyby zareagowała wcześniej to świnek żyłby jeszcze a tak umarł sam w obcym miejscu.. nigdy sobie tego nie wybaczę!!
Dlatego proszę was ludzie zwracajcie uwagę na szczegóły i nie pozwólcie by zwierzak cierpiał przez waszą głupotę.. tak jak w moim przypadku..