Ja szczerze mowiac jestem przeciwna jakimkolwiek "ulepszaczom" w postaci kostki wapnia, soli, kolb, a nawet syntetycznej wit c o ile nie jest naprawde potrzebna, ta toleruje w podbramkowych sytuacjach i przez lata stosuje takie zasady, proski mam zdrowe, zadnych problemow zdrowotnych nigdy nie bylo, a jesli tak to drobne schorzenia leczone w domu bez innterwencji weterynarzy. W kazdym badz razie wychodze z zalozenia, ze zdrowo odzywiany swianiak, rownie zdrowo rosnie i zyje- komplikacje pojawiaja sie wtedy kiedy sa jakies niedobory w menu, tutaj trzeba "przegrzebac" menu Twojego i pomyslec czy aby brokuly nie sa laczone z czyms co zapobiega przyswajaniu wapnia..? taki przypadek tez juz byl.
Tutaj mam cytat, na ktory natrafilam kiedys podczas szperania w necie:
"Organiczne składniki diety blokujące wchłanianie wapnia:
- szczawiany – obecne w liściach wielu roślin – np. szczaw, botwinka, itp.
- fityniany - obecne w niektórych przetworach zbożowych z pełnego przemiału (płatki owsiane, jęczmienne, mąka żytnia, itp.) oraz w roślinach strączkowych
- kwasy uronowe, których zawartość waha się od 10% w niecelulozowej frakcji włókna roślinnego do 40% w warzywach i owocach
- niestrawny błonnik zawierający tzw. celulozy, hemicelulozy, ligniny, itp. (fasola, groch, nasiona lnu, otręby pszenne, itp.
- nadmiar tłuszczów nasyconych w diecie
- nadmiar białka zwierzęcego "
Jak widzisz jest tego duzo, jakby na to nie patrzec, widzac ze prosiaki sa roslinozerne, praktycznie z kazdej strony "czyha" na nie niebezpieczenstwo pod postacia niwelowania tego wapnia ktory przyswajaja z pokarmu.
Stawialabym na dwie metody, po pierwsze warzywka bogate w wapn podawala oddzielnie (w odstepie paru godz) od tych ktore go redukuja oraz poszukala kropli multiwitaminowych dla gryzoni- z dwojga zlego juz chyba lepsze tymczasowe aplikowanie kropli, niz te wapienko, ktore ponoc prowadzi do kamicy nerkowej u gryzoni.
Jesli chodzi o uciekanie od nielubianego jedzonka- z moimi przechodzilam przez to samo, z samiczka meczylam sie prawie rok taka hrabianka wybredna, ze nie tolerowala niczego o ile nie bylo zielone, wiec musialam ja oszukiwac suszac to i owo
oraz meczyc do upadlego, pomimo tego ze np nie jadla jablka czy marchewki zostawialam namolnie w klatce tak dlugo, az w koncu ktoregos dnia, chyba z nudow, sie do tego zabrala i od tamtej chwili zaczela jesc. Takze cierpliwosci jesli chodzi o prosiaki, bo same pod wzgledem uporu potrafia sie zachowywac jak muly. Kombinuj, sprobuj podac w wersji suszkow- jesli moja upierdliwa ksiezna dala sie przekonac to rowniez i Twoj predzej czy pozniej sie przelamie.