Witam, może zacznę od początku. Mam świnkę Aleksa od marca, zazwyczaj był bardzo aktywny, dużo jadł (ostatnio upodobał sobie siano) i bardzo dużo pil. Od kilku dni stal się bardzo osowiały, przestał reagować na jakiekolwiek bodźce, siedział w kacie klatki, a co najgorsze przestał jeść i pic. Wczoraj zdecydowałam się pójść z nim do weterynarza. Pani doktor po zbadaniu go przez sam dotyk i osłuchanie stwierdziła, ze brzuch jest bardzo bolesny i najprawdopodobniej jest to zapalanie nerki.. Podała mu jakieś zastrzyki na wzmocnienie i zaleciła zrobienie dzisiaj prześwietlenia.
Dzisiaj rano świnka była w gorszym stanie niż wczoraj - wcześniej siedziała w miarę spokojnie w jednym miejscu, dzisiaj ciagle popiskiwała i kręciła się jakby nie mogla znaleźć sobie miejsca, w kwestii jedzenia i picia nic się nie zmieniło. Pojechaliśmy znowu do weterynarza, po wykonaniu prześwietlenia pani doktor zdiagnozowała ZAPALENIE JELITA ŚLEPEGO. Zrobiła mu kolejne 5 rożnych zastrzyków i powiedziała, żeby nie podawać śwince żadnych pokarmów, dzisiaj tylko parafinę strzykawka i obserwować czy wystąpi jakaś poprawa.
Pani weterynarz stwierdziła, że w przypadku świnek morskich przy zapaleniu jelita ślepego "rokowania są ostrożne". Powiedziała też, że jeżeli nic się nie poprawi, to jutro na wizycie prawdopodobnie będzie trzeba podjąć decyzje o operacji, która może się różnie zakończyć.
Czy ktoś z Was mial podobna sytuacje ze świnką ? Takie same objawy lub taka sama diagnozę ? Czy leki pomogły ? Powinnam podjąć decyzje o operacji jeżeli nie nastąpi poprawa czy czekać aż leczenie lekami przyniesie efekty ?
Bardzo proszę o radę, pozdrawiam