Postautor: Mała Wiedźma » 18 lutego 2020, 16:09
Cześć!
Jestem nowa na forum i przyszłam tutaj szukając pomocy. Oczywiście wiem, że najlepszym źródłem wiedzy jest weterynarz, ale wizyta jest umówiona dopiero 28.02 i nie ma opcji na wcześniejsze oględziny, ale zacznę od początku. Mam dwa młode świniaczki (starszy 4 miesiące, młodszy ok. 2,5 do 3 miesięcy).
Wszystko zaczęło się około 2-3tygodni temu, kiedy u młodszego zauważyłam zaniki sierści i gołe placki skóry ze strupkami (zakładałam, że to od drapania). Na następny dzień pojechałam do weterynarza, nie był to specjalista od gryzoni (u specjalisty w innym mieście terminy mega odległe, a nie jestem osobą zmotoryzowaną, więc spróbowałam sił w lokalnej lecznicy, która cieszy się dobrą opinią), w dodatku ze wszołami sobie poradził. Pani weterynarz pobrała próbkę skórki i wykryła, że to grzybica skórna z jajami (świerzba lub wszołów - nadal trwało leczenie wszołów więc dorosłych osobników nie było) przepisała fungielerum (nazwa fonetyczna, tak mniej więcej) do psikania w miejsca zmienione chorobowo codziennie (młody miał dwa boki łyse w okolicach pupy, dodatkowo na klatce piersiowej i w okolicach szyi, a także na tym samym boku). Ponownie u weterynarza pojawiliśmy się ze świniaczkami kilka dni później, gdyż lek nie do końca prawidłowo działał na świnkę - na skórze łyse placki mocno się powiększyły, a skórę otoczyły narastające na siebie strupy - wyglądało to okropnie, weterynarz stwierdził, że możliwe, iż lek podrażnia świnkę więc przepisał imawerol do psikania co 2 dzień i dał szampon dermatologiczny hexoderm na przywrócenie prawidłowej flory bakteryjnej skóry świniaczka - miałam świnkę wykąpać 2x co drugi dzień - po kąpieli skóra świnki wyglądała znacznie lepiej bez żadnych strupków, które ładnie nasiąknięte wodą zeszły, wyglądała zdrowo - poszłam na kontrolę, miałam zostać przy imawerolu co 2 dzień (dodatkowo zauważyłam że świnka mimo apetytu i towarzyskiego usposobienia traci na wadze, w około 1 tydzień stracił 40g, weterynarz zaleciła karmę ratunkową - obecnie z 100g młody przybrał już 43g i powoli idzie dalej w górę). Niestety w sobotę zauważyłam u drugiej świnki pojawiające się zmiany skórne (grzybica) na bioderku, na jednej tylnej łapce i w okolicach jąderek, na domiar złego u młodej pojawiły się kolejne miejsca zaatakowane grzybicą (na grzbiecie oraz przy jednym uchu). Po psikaniu nie do końca zauważyłam jakieś zmiany (uważam, że najlepiej poradził sobie szampon) postanowiłam umówić się do specjalisty w innym mieście, w moim niestety nie ma speców od gryzoni), termin wizyty, jak wcześniej wspomniałam dopiero 28.02 i nie chciałabym świnek pozostawiać bez jakiegokolwiek leczenia, więc spróbowałam swoich sił (po przeczytaniu kilku tematów o grzybicy) smarując zmienione miejsca cienką warstwą clotrimazolum - po krótkiej chwili miejsca już nie były otoczone łuszczącą się skórą, są w miarę czyste - oczywiście nie uznaję siebie za specjalistę leczenia moich świnek i nie chcę zaszkodzić moim świniakom stąd mój post i moje pytanie do Was, bardziej doświadczonych posiadaczy świnek. Czy mam zostać przy imawerolu, czy jednak smarować clotrimazolum do czasu wizyty u weta, albo ponownie pojechać do tego u którego byłam ostatnio? Może jakieś dodatkowe rady jak umilić czas choroby moim młodym pociechom?
Dodatkowo świnki rozdzieliłam jak zauważyłam zmiany u starszego i nawroty u młodszego, wcześniej weterynarz nie zalecała rozdzielania skoro u starszej nie było żadnych objawów, wiem, że to błąd, pytanie czy nadal mają zostać rozdzielone skoro obie są chore? Obecnie nie narzekają, że są samotni, ale nie chciałabym, żeby długo byli sami.