Witajcie,
Pisze w imieniu swoim jak i siostry ktora miala dwie kochane swinki morskie od 2 miesiecy. Siostra jest zalamana i bardzo liczymy na Wasza pomoc a mianowicie chcemy wiedziec czy cos wiecej dalo sie zrobic. Siostra adoptowala 2 swinki: biala i czarna (bracia). Czarna swinka byla od poczatku ciut problematyczna: miala uczulenie na siana i 3 krotnie lekki katarek ktory szybko zostal wyleczony. Wczoraj obydwie swinki byly w doskonalej kondycji: biegaly po pokoju, jadly. Dzis gdy siostra wstala rano to ujrzala biegunke w klatce (wczesniej raz tak miala miesiac temu) i biedna czarna swinke ktora stala na nogach i byla bardzo osowiala: Nie chciala jesc, nie biegala jednak nie byla w stanie krytycznym poprostu ewidentnie cos nie tak. Od razu telefon do weterynarza i jedziemy. Na miejscu Pani mowi, ze to pewnie zatrucie pokarmowe i swinka dostaje uwaga 4 zastrzyki: 1x na jelita, 1x przeciwbolowe, 2x jakies witaminy (brak antybiutyku). Swinka wraca do domu i po 30min od zastrzykow zaczyna miec drgawki po czym stala sie warzywem. Szybko w samochod bo weterynarz 3min od nas, swinka juz sie nie ruszala, weterynarz daje jakis zastrzyk (swinka lezala jak niezywa juz w samochodzie), sprawdza czy oddycha przez 5 minut i mowi ze niestedy nie udalo sie uratowac i rachunek…..60pln. Juz nie mowiac ze za 1sza wizyte skasowala 50 pln a teraz 60. Swinka juz u niej sie nie ruszala a zrobila jeden jedyny zastrzyk. Diagnoza koncowa weterynarza? - Mocne zatrucie. Czy naprawde? Mojej dziewczynie bedacej na 5 roku medycyny (co prawda nie weterynaria ale glupia nie jest) bylo bardzo ciezko uwierzyc, ze weterynarz zrobila wszystko w 100%. Moze mozecie nam jakos pomoc, bylbym bardzo wdzieczny!
E: Dodam jeszcze, ze druga swinka jadla zawsze to samo: codziennie dobrej jakosci granulat, czasami ciasteczko dla swinek i oczywiscie warzywa: zawsze myte w goracej wodzie aby zadnego syfu nie bylo.