Sekcji zwłok nie zrobię ponieważ świnka już została zakopana. W sobotę rano zjadly suchą karmę vl complete ale nie cała co co mnie zdziwiło bo zawsze wszystko znikalo. Po poludniu dostały trawę przebrana przeze mnie natke pietruszki z ogródka. Nie tknęły. Wieczorem dałam marchewkę i pietruszke, seler też nie tknęły. Tylko że Diego i Kabanek wyglądali normalnie, chodzili, bawili się. Maniek nagle zaczął stroszyć sierść i siedzieć w kącie taki osowiały. Próbowałam go podnieść to mnie kopał tylna noga więc wiedziałam że coś go boli. W niedzielę Maniek również nic nie pił i nie jadł więc czekałam na wizytę w poniedziałek. Kabanek i Diego w niedzielę zjedli troche szpinaku więc pomyślałam że jest ok. W końcu coś zjedli. Może taki kaprys. Rano napoilam Mańka woda że strzykawki a potem od 7 do 15 nie było mnie w domu. Jak wróciłam Maniek był martwy a Diego leżał nieruchomo jakby był spralizowany, tylko oddychał, leżał w swoich odchodach po ostrej biegunce. Wiedzialam, ze jest bardzo źle i że z tego nie wyjdzie. 10 min potem odszedł. A Kabanek dostał zastrzyki - antybiotyk, przeciwbólowy, probiotyk i witaminę C. Wyglądało na to że wyzdrowieje. Wieczorem napoilam go przez strzykawkę ale potem zdałam sobie sprawę, że to jego ostatnie minuty. On umierał w bólu a ja nie mogłam mu pomóc
w badaniach kału nie wyszło nic. Pani weterynarz powiedziała, że to musiała być bakteria albo jakiś wirus. Zaatakowało jedną świnkę i przeszła na resztę
ja nigdy nie dałam im żadnego syfu do jedzenia. Zanim je kupiłam to szukałam informacji na tym forum, na spśm zeby się nimi odpowiednio opiekowac. One były kupione w sklepie zoologicznym (rozważałam adopcje ale rodzice mi to wybili skutecznie z glowy) rok temu we wrzesniu. Może jakaś choroba się uaktywniła teraz?
Nie wiem sama. To takie gdybanie co by było gdyby...