Cześć wszystkim,
Dziś rano zauważyłem, że moja świnka dziwnie się zachowuje (nie ruszyła w ogóle jedzenia, ciągle leży na hamaku, niewyraźne oczka). Ponadto ciężko oddychała, co chwile miała spazmy, drgawki, które utrzymują się do teraz. Weterynarz stwierdził, że może być to wątroba albo zatrucie. Świń dostał 3 zastrzyki i do kontroli jutro, ale od wizyty (około godziny 12) wciąż nie widzę poprawy. Leży, ciężko oddycha, nie je, nie pije, ze strzykawki wypiła tylko troszkę soku z przetartej marchwi (zalecenie weta). Nie wiem już co robić, jak jej pomóc... Może jakieś złamanie? Ciągle się poprawia, wyraźnie coś jej dokucza, ale kiedy ją wyciągam, to nie reaguje nerwowo, nie daje mi znaków, że ją coś boli. Weterynarz przebadał ją szczegółowo, więc chyba możemy to wykluczyć, ale... jest całkowicie odcięta. Zupełne przeciwieństwo zwierzaka z wczorajszego wieczora. Co mogło się wydarzyć przez noc, że teraz tak cierpi? Ktokolwiek miał podobne doświadczenia? Robi bobki, ale malutkie, kuliste. Najbardziej martwi mnie fakt, że nie chce jeść i pić - tyle co jej siłą wstrzyknę. Kiedy przed momentem chciałem jej dać kawałek przetartego ogórka, to ożywiła się, ugryzła, ale przeżuwała bardzo ostrożnie. W pewnym momencie zaczęła robić odruchy tak, jakby się dławiła. Po tym wszystkim jeszcze wolniej przegryzała i całkowicie straciła ochotę na jedzenie.
Jutro na 10 weterynarz, ale obawiam się tej nocy.