Hej,
Moj 4letni Mike, od dluzszego czasu prawie zawsze ma zawalony odchodami kuper, czasem tak bardzo, ze nie moze zrobic kupki (zawsze sie puszy jak cos mu jest nie tak, wiec od razu wiem, ze cos jest na rzeczy). Co kilka dni musze wyciagac mu te (bardzo smierdzace) zalegle kupy. Wczesniej bardzo tego nie lubil, teraz wie, ze to grzebanie przynosi mu ulge. Robi sie wtedy bardzo ciezki, biegac nie chce itp Wczesniej normalnie jak pocieral tylkiem to robil biale slady (gruczol lojowy), teraz wyciera rozciapciane odchody...
Mowilam wczesniej vetowi o tym, raczej sie nie przejal. Powyciagal mu z woreczka brudy, ale to nic nie zmienilo
Co moge zrobic z takim problemem? Nie chce mu grzebac, ale jak dluzej tego nie robie, bo mam nadzieje, ze organizm sam sie wybroni, niestety tak sie nie dzieje. Wtedy ma kulke calą odchodow w polowie suchą i barrrrdzo smierdzaca, wtedy to juz naprawde sie meczy biedak
edit:
Poczytalam, ze te bobki z ogonkiem to moze byc odwodnienie, moja swinka bardzo malo pije, jak czytam posty innych, ze 100ml dziennie to wow, moj moze raz, dwa razy na dzien polize z butelki!
Po dluzszym przeszukaniu forum znalazlam posta z linkiem do guinealynx.info/impaction.html chcialabym jednak wiedziec jak zapobiec odkladaniu sie bobkow w woreczku.