Weterynarz powiedział, że przez dwa dni nie będzie chciał jeść. Pierwszego dnia nie ruszył nic. Drugiego zjadł minimalnie ilości sałaty, którą i tak musiałam odrywać i podawać w pół centymetowych kawałkach. Trzeciego dnia nastąpił dość duży postęp, bo wyjadł miękki środek z pomidora i środek z ogórka. Niestety dzisiaj nie chce jeść nic, nawet z ręki. Czy powinnam się martwić? Według weterynarza powinien już zacząć sam jeść. Niestety nie mogę teraz pojechać, ponieważ nie mam pieniędzy.
Edit:
Jeszcze jedno pytanie. Czy mogę świnie "przegłodzić"? Podaję jej jedzenie co około 2-3 godziny. Jakbym tak poczekała jeszcze dwie to może zmotywowało by go to do jedzenia. Oczywiście jeśli nie zje, to podam mu ze strzykawki.