Hahnoto pisze:Jednak chciałabym spróbować maty, a może kiedyś właśnie dry beda. Zdecydowanie takie podłoże będzie wygodniejsze przy długowłosej śwince.
Właśnie dlatego ja się na drybed zdecydowałam. Też mam długowłosą świnkę, wyplątywanie trocin z sierści przy wyciąganiu z klatki to masakra. Pod drybed przetestowałam wszystko, co możliwe - trociny, podkłady higieniczne, żwirek drewniany rozsypujący się pod wpływem wilgoci, żwirek zbrylający się (niesilikonowy). Jak dla mnie najwygodniejsze są podkłady - drybed podnoszę, podkład wyciągam, zwijam i do wiadra, trociny to masakra (wilgoć), żwirek rozpadający się trzeba suszyć codziennie, bo pod drybedem zostają wilogtne placki, żwirek zbrylający się tworzy pod drybedem mokre placki, które się do gumy na spodzie drybeda przyklejają, zresztą machanie łopatką jest bardziej czasochłonne niż zwinięcie podkładu. Teraz wróciłam do kombinacji: na spód żwirek zbrylający, na to podkłady (nie kładę ich na całą powierzchnię, bo świnka zdecydowała już, w której części klatki siusia

), na samą górę drybed.
bella_ pisze:Dry bed fajny, cieplutki, świnka popcornuje od razu jak tylko go dostaje, widać, że jej przyjemnie. Niestety czuć siuśki już drugiego dnia. Sianko sprzątnąć i bobki - tragedia.
U mnie siuśków nie czuć, a powonienie mam naprawdę czułe

Podkłady wymieniam codziennie, bobki zgarniam albo rano (jeżeli świnka pozostaje cały dzień poza klatką), albo 2 x dziennie (jeżeli tego dnia klatka stoi na dole i świnka wchodzi/wychodzi kiedy chce). Bobki wciągam odkurzaczem samochodowym albo dużym (jeżeli jest akurat pod ręką), siano wyciągam ręcznie, zaś potem jeszcze trzepię drybed przez balkon (oczywiście bez bobów, co by mnie sąsiedzi nie zlinczowali

). W zależności, czy świniak ma dostęp do klatki cały dzień, czy idzie do niej tylko na noc - drybed zmieniam co 2-4 dni. Max wydolił 6 dni, ale akurat jakoś mało w klatce siusiała (za to podłogi były pięknie zalane

).
Nie rozumiem jednego - kiedy położyłam zupełnie nowy drybed, to drań w ogóle moczu nie przepuszczał na spód (czysty, suchy żwirek). Kiedyś (przy pierwszych dwóch drybedach) myślałam, że to wina podkładów (stara a głupia

), ale teraz oba drybedy były w praniu, wyciągnęłam z szuflady nowy, położyłam wieczorem, rano macam - bagno, zaraz poszedł via pranie. Od tamtej pory był prany jakieś 4-5 razy, powoli zaczyna przepuszczać. Z dwoma pierwszymi był taki sam problem. Dopiero po paru praniach, jak się "pozbijały", że tak to określę, zaczęły przepuszczać na spód jak ta lala. Na szczęście się nie poddałam, chociaż parę razy klęłam pod nosem, że kupiłam, a tu się szajs nie sprawdza
