Dopuscila, poniewaz akurat trafil na czas rui, sama ruja jak wiesz trwa pare godzin, a po obserwacji Kluski widze, ze konczy sie zrzedzenie i protest, gdy ktos sie do zadka zbliza i zaczyna nadstawianie z wyginaniem grzbietu jak ten kot- mi zostal po tym pierwszym "przylapaniu" uraz, nie bylam w stanie na nia patrzec jak na malego, nieporadnego mamusinego dzidziusia
A Gacek w swojej klatce wtedy chcial szalu dostac- to wiadome, hormony buzuja.
A co ciekawe nigdy nie udalo mi sie zaobserwowac kiedy Pusia ma ruje, tyle czasu a tak sie dobrze maskuje, ze z ledwoscia sie zorientowalam wlasnie 2 tyg temu ze przechodzila- w sumie z wlasnego "niedopatrzenia", poniewaz obserwujac Kluske sama zaczela sie tak samo zachowywac przez chwile.
Ja bym te twoje dwa zboczence z miejsca juz podczas pierwszej proby oddzielila- nie mialabym takiej cierpliwosci, by znosic "napalonego" Stefana i "szlajającą sie" corke, oj nie...