Pluszaków na baterie moje dzieci mają wystarczającą ilość, tych bez baterii też i zapewniam, że DOSKONALE znają różnicę w funkcjonowaniu i opiece nad zwierzątkiem z pluszu i żywym. Nikt świnki nie męczy. Dzieci po prostu częściej ją wyjmowały, wynosiły na wybieg, zachęcały do zabawy dając różne zabawki, przysmaki , mówiły do niej, trzymały na kolanach, głaskały, całowały. To wszystko. Ta druga świnka oswoiła się b szybko (może dlatego że w momencie kupna była tak zagrzybiona i zapchlona że nadawała się do uśpienia. W momencie zakupu już zaczęliśmy leczenie i Mała wyraźnie codziennie czuła się lepiej -może stąd szybsze zaufanie), więc próbowały tymi samymi metodami oswajać Basię. Świnka nie to, żeby się ich bała, po prostu nie chciała chodzić, biegać, skakać. Za to uwielbiała głaskanie, mizianie, drapanie pod bródką.... Cóż, albo to wynik ciąży, albo taki charakter. Na pewno w tej chwili nikt jej na siłę do zabaw zachęcał nie będzie. Zobaczymy, jaka będzie po porodzie. Może jest zwyczajnie spokojniejsza i zawsze będzie typem kochanego leniuszka
. W każdym razie na bank nikt się nad nią nie znęcał z moich dzieci i nikt znęcał sie nie będzie. Za bardzo ja wszyscy kochamy
.
Bardziej martwi mnie zachowanie drugiej świnki w stosunku do Basi. Naprawdę, ja od 3 nocy nie spię, bo się boję. Cały dzień chodzą za sobą krok w krok, gęsiego (jeśli Baszydło zechce ruszyć swój tłusty tyłeczek
), wspólnie jedzą z jednej miseczki, siedzą w jednym domku...
Niestety, kiedy przychodzi wieczór, robi sie MASAKRA!. Zuzia bije Basie łebkiem, gryzie ją, odsuwa od karmidełka... Wszystko zaczyna się, kiedy w domu zgasną już światla i kładziem się spać. Ja śpię w pokoju gdzie sa świnki, więc widzę i słyszę co sie święci. Zuzia obserwuje tylko z domku, kiedy ścielam łóżko i czeka na zgaszenie światła. W tym momencie nastepuje HORROR. Zaczyna sie od wypchnięcia Basi z domku (dodam, że basia ma swój domek, ale od początku siedzą w jednym), a potem bezustanne warczenie na nią, zgrzytanie zębami, gdziekolwiek Mała by sie ruszyła, Duża juz jest przy niej i ją odgania. Jeli Basia pójdzie do swojego domku, Zuzia natychmiast tam leci i ją wygania; Basia wróci do wspólnego domku, Zuzia robi to samo. Małą nie może dojść do karmidełka, bo Duza ja odgania, nawet jesl uda sie Basi skubnąć pietruszkę, czy mlecza, to Zuzia natychmiast podbiega i wyciąga jej przysmak z pyszczka. Proszę sobie wyobrazić, że kupiłam dwa ciasteczka dla świnek - identyczne. Takie w zoologiku, z ziarnami, warzywne. Jedno dałąm do domku zuzi, drugie do basi. Ciesteczka pięknie podgryzały obie - każda w swoim domku. Wieczorem, po zgaszeniu światła, pierwsze co Duża zrobiła, to wywlokła ciasteczko z domku koleżanki i zaniosła je do siebie, a każda próba zbliżenia się Basi do przysmaku kończyła sie warczeniem i odpychaniem. Wstałam, wyjęłam Zuzię, wzięłam ją do łóżka, a ta... warczy na mnie, bo spałam na jej ulubionym jasku w kolorze trawki...
. Jak usiadłam , to wskoczyła na jasiek i zadowolona. Położyłam się - warczy.
No normalnie demon się w niej budzi... Skończyło sie na rozdzieleniu świnek. Dobrze, ze mam drugą klatkę i Basia ze swoim domkiem, swoim ciasteczkiem, poidełkiem i karmidełkiem i kocykiem wylądowała w drugiej klatce. Zgasiłam swiatło i wtedy owszem był spokój. Nie wiem, co sie dzieje, naprawdę. Przy czym Basia nie broni się, nie gryzie, tylko piszczy. Serce mi peka jak widzę, jak Zuzia odpycha Basię od zieleniny, wypycha ją spod hamaka, z domku, z tunelu... Dziwne to wszystko - w dzień jst zupełnie normalnie - kochają sie niemiłosiernie... I co robić w takiej sytuacji?
PS. Acha, dodam, że Zuzia próbuje terroryzować mnie też. O 4 rano zaczęło sie wycie pod miseczką. Wstałam - dałam ogórka - nie przeszło, pomidorka - nie przeszło, papryczkę - tez nie, pietruszkę - dalej śpiewa... Dopiero jak mąż (akurat całe szczęście, ze wychodził do pracy) zdesperowany urwał jej trawki i mlecza i przyniósł, to była zadowolona. Noż kurde, o 4 rano skropionej rosa trawki i mleczyka sie zachciało... Cała Zuzanka. Zła byłam na nią strasznie, ale jak teraz rano wzięłam ją na ręce, jak spojrzała na mnie, kwikneła, pokazałą ten uzieleniony trawką ryjek, to.... znowu zalała mnie fala miłości i nie mam siły sie na nią zlościć. Mimo wszystko bardzo boję sie o Basię i ich wspólny los...