
Mówią na mnie Rudzia i jestem już tak stara, że niedługo kończę studia

Moja przygoda ze świnkami rozpoczęła się niemal 5 lat temu, gdy mój młodszy brat przyniósł do domu uroczą parkę: Sonię i Tinę, która jakiś czas później okazała się Timonem

Pozostałe świnki, gdy nieco podrosły, trafiły do różnych domów. Tatuś czworaczków został poddany kastracji i zakochana para przeżyła ze sobą jeszcze dwa lata. Po tym czasie straciliśmy Sonię [*], która z niewiadomych powodów odeszła w ciągu zaledwie dwóch dni, mimo interwencji lekarza.
Wtedy też zupełnie przypadkiem okazało się, że osoba, która miała zajmować się Mikim, nie zapewnia mu należytej opieki. Świniak miał za małą klatkę i był niemal zupełnie pozbawiony kontaktu z ludźmi. Szybko podjęliśmy w domu decyzję, że synek powinien wrócić do taty.
Panowie mieszkali razem przez 1,5 roku. Timon [*] przebiegł do Tęczowej Krainy w ubiegłe wakacje, po zabiegu skracania siekaczy. Nie wiem, czy druga narkoza w jego życiu, czy ogólne osłabienie organizmu spowodowane niejedzeniem (zbyt późno zauważyłam, że świnka ma problemy z jedzeniem


Od tego czasu Miki rządzi w swojej wielkiej klatce

Obecnie jesteśmy w trakcie kolejnej choroby i dlatego też zdecydowałam się napisać na forum- może ktoś miał już podobny problem i nam pomoże
