Oswajanie dzień 5. Dziś powiedziałam dość. Tym bardziej że byle jaki odgłos a mój pupil uciekał do domku. Czekała nas jeszcze zmiana klatki na większą.
Po pierwsze wyjęłam domek. Świnek podniósł pisk i lament. włożyłam obie dłonie do klatki i położyłam płasko na podłożu, tak by świnek mógł na nich usiąść i pochrupać sałatę

która na nich była. Poskutkowało. Świnka weszła na moje dłonie. Nie łapałam jej, dałam jej czas. Powoli delikatnie głaskałam pupila

Następnie domek zawędrował do klatki.
Po czym po przeprowadzce do dużej klatki nie było już tak różowo. Świnek cały czas siedział w domku i postanowiliśmy go wyjąć, a zamiast niego dostał półkę, ale położoną na całą długość klatki. Wpierw biegał jak oszalały ze strachu, potem spokojnie pogłaskałam go, dając smakołyk. Dziś robiłam tak może kilka razy. Po czym odchodziłam od klatki. Jak świnek zaczął piszczeć podchodziłam, dawałam smakołyk i delikatnie głaskałam. Cały czas gadam do niego
Biega zadowolony po klatce i radośnie podskakuje

teraz ma klatkę dł. 70 cmx 50cm, więc ma w czym hasać. Jutro po raz kolejny podejmę prób oswajania go z naszymi rękami i hałasami.
Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.