Nie wiem co się dzieje :-(

[Dona]

Bo jeśli był antybiotyk, to konieczne są probiotyki. Czasem weterynarze którzy nie mają doświadczenia z gryzoniami podają nieodpowiednie leki. W mojej klinice weterynaryjnej jest możliwość wydruku karty informacyjnej z wizyty. Dzięki temu dokładnie wiem co zostało podane. I zawsze w domu sprawdzam te leki. Ma to również duże znaczenie przy zmianie weterynarza, żeby wiedział jakie leczenie zostało zastosowane. Poza tym to takie moje spaczenie, zawsze czytam wszystkie ulotki od leków , ale już raz dzięki temu uratowałam moją córeczkę, przed podaniem jej leku z 6x za dużą dawką.

[YYagoda]

Tak, byłam zadowolona, świniak dość szybko doszedł do siebie. Jednak akurat w lecznicy, w której leczyłam małego jest parę weterynarzy - i niestety, jeden lepszy, drugi gorszy, a inni to nawet o świnkach pojęcia nie mieli. Nie zapisałam nazwiska weterynarza, który leczył wtedy mojego świniaka, więc nie mogę Ci podać. Gdy nie miałam możliwości dojazdu do Chorzowa, znalazłam jeszcze inną weterynarz - panią Ilonę Rynkowską w Łazach, ona dokończyła leczenie prośka, w Chorzowie natomiast wyleczyliśmy świerzb i grzyba, a jak wspomniałam, z zatruciem leczenie zakończyliśmy u pani Rynkowskiej.

Zgadzam się z Doną, po antybiotyku zawsze probiotyk. O ile czegoś nie pokręciłam i dobrze zapamiętałam, właśnie weterynarz w Łazach powiedziała mi, że są one konieczne ponieważ może dojść do jakichś chorób, czy też powikłań.

[MonikaA]

Hmm... masz całkowitą słuszność w swoim postępowaniu. Ja o tym nie pomyslalam bo wyszłam z założenia, że to co dostał mu pomoże. Niestety nie i zdiagnozowany też nie został. Dzisiaj wypytam o to co miał podawane i poproszę o badanie moczu ewentualnie krwi.

EDIT:
Co do probiotyku to obie macie rację ale nie mam całkowitej pewności, że to co wtedy dostał było antybiotykiem. Zapytam dzisiaj. A tak w ogóle to to wszystko jest teraz jak błędne koło... miał skorygowane zabki i usunięta powbijają sierść z jamy ustnej, a teraz znowu nie je czyli ich nie ściera i pewnie znowu przerosna i sierść zapewne znowu ma powbijana skoro całą sobie z brzuszka wygryzl A przyczyną choroby póki co nieznana..

EDIT2:
Dziękuję za namiary na weterynarzy. Narazie zobaczę co moja dzisiaj powie i podziala w jego sprawie i potem najwyżej skonsultuje się z ktoryms z tych wyżej wymienionych.

EDIT3:
Ale też się zastanawiam czy środek przeciwzapalny i przeciwbolowy, który mu codziennie podaję mu nie zaszkodzil?

Nie pisz posta pod postem, używaj funkcji Edytuj.
GalaxySparkle

[Dona]

A to zależy co podajesz. Niektóre leki z tej serii podane nawet dla człowieka wymagają leków osłonowych.

[MonikaA]

Hmmm... zapytam weterynarke jak to się nazywa, mnie tylko poinformowała, że ten środek działa 24 godziny, mam go podawać codziennie bo swiniak może odczuwać ból po zabiegu. Nazwy niestety nie znam

[Dona]

Jak nie ma możliwości wydruku karty, to zachęcam do założenia zeszytu choroby i do zapisywania wszystkich leków podanych prosiaczkowi. A lekarz ma obowiązek powiedzieć co podał. Jeśli nie będzie chciał , to znaczy że nie jest pewien i eksperymentuje.

[MonikaA]

Zapytam i od tej pory będę wszystko notowac. Mam nadzieję, że moje Maleństwo zostanie wreszcie zdiagnozowane

[Dona]

Powodzenia, trzymamy za was kciuki. Daj znać po wizycie. Dodam jeszcze że mocz możesz pobrać sama, wystarczy do czystego transportera lub wysokiej miski włożyć prosiaczka, poczekać aż zrobi siusiu, wyjąć prosiaczka a siusiu pobrać w strzykawkę. Do czasu wizyty mocz przechowuje się w lodówce.

[MonikaA]

Ok, dziękuję za informację. Dam znać co i jak, jak będę po wizycie. Jestem naprawdę załamana i chciałabym żeby z tego wyszedł

[MonikaA]

Dona - ten środek przeciwzapalny i przeciwbólowy odstawiłam śwince. Wczoraj na wizycie prosiak dostał jakiś zastrzyk nawadniający, coś z witaminami i na świerzba. Ząbki ma w porządku, póki co mu nie przerosły. W poniedziałek mam zawieźć bobki (z trzech dni) i mocz do analizy. Mam mu podawać dwa razy dziennie po 4 krople Rodikolanu. Co zauważyłam - wczoraj po powrocie do domu prosiaczek zaczął jeść nasionka, sianko, chrupał marchewkę, waga poszła mu do wieczora trochę w górę - bardzo się ucieszyłam. Wieczorem ważył 658 gram, nakarmiłam go karmą ratunkową i dodałam do niej 4 krople Rodikolanu. Jak go wkładałam do klatki to zaczął wcinać sianko, w nocy słyszałam jak chrupie jabłuszko. Nastrój miał dobry, nawet pobiegał trochę po klatce z drugim prosiaczkiem. Natomiast rano siedział znowu osowiały w kącie klatki, zważyłam go i... miał 603 gramy W ciągu dnia dokarmiałam go kilka razy, ponadto kilka razy widziałam jak wcina nasionka, sianko, ogórka, koperek, jabłuszko, arbuza itp., cały czas jak zerkałam to coś przegryzał. Ale były momenty kiedy siedział skulony, z nastroszoną sierścią w kącie klatki, bez ruchu. Teraz waży 630 gramy. Ja już zupełnie tego nie rozumiem... tak bym chciała wiedzieć co mu dolega. Weterynarka powiedziała, że u nich badania krwi nie wykonują, tylko w klinice w Krakowie, mam jej natomiast dostarczyć do analizy kupki i mocz jutro. Powiedziała, że przy pierwszej wizycie dostał zastrzyk na pasożyty wewnętrzne, więc to raczej wyklucza, aczkolwiek powiedziała, że ten zastrzyk nie działa na jeden rodzaj pasożytów wewnętrznych, więc może to to... Naprawdę nie mam już pomysłu na to co mu może dolegać jeżeli to nie ten pasożyt wewnętrzny. Ząbki ma w porządku, brzuszek miękki, tą tylnią łapkę, którą powłóczył kilka dni temu też ma już prawie całkiem sprawną. No po prostu nie wiem co jest grane

EDIT:
Może ktoś z Was ma jakiś pomysł co mu może być ? I co jeszcze można by było sprawdzić ?

Ostrzeżenie. Wczoraj cały Twój wątek posporzątałam i pokreśliłam uwagami o używaniu funkcji Edytuj, a Ty wciaż się do tego nie stosujesz. Forum to nie czat.
GalaxySparkle