Hej, pisze tutaj bo już naprawdę nie wiem co mam zrobić z moim prosiaczkiem.
Nasza świnka jest z nami już 6-7 miesięcy. Kupiliśmy ja w zoologicznym ( to samiec) . Na początku była bardzo wystraszona, cicha. Długo zajęło nam zbliżenie się do niej. W końcu po kilku tygodniach zaczęła jeść z ręki, zasypiać na brzuchu, czy ogólnie zachowywać się w miarę normalnie. Ale od pewnego czasu dzieje się coś dziwnego, czego nie umiem wyjaśnić.. Słyszałam że podobno świnki morskie nie gryzą właściciela, a jedynie straszą. Moja ugryzła mnie już 4 razy i to do krwi. Cały czas " fuczy" kiedy ktoś zbliża się do klatki, nie daje się brać na ręce bo ucieka po całej klatce(od początku tak jest) nic się jej nie podoba, kiedy ja głaszcze odpycha moją rękę głowa, albo zaczyna skakać i fuczec, kiedy wypuszczę ja na podłogę żeby pobiegała siedzi w jednym miejscu i się nie rusza.. kiedy chce ją wziąć zaczyna uciekać gdzieś do kąta. W klatce skacze bez powodu, i czasem fuczy sama na siebie.. jedyne na co reaguje to jedzenie, wystarczy że usłyszy szelest i już piszczy, i to prawie cały czas chodź dosłownie kilka minut wcześniej dostała smakołyk. Kiedy widzi jedzenie podchodzi do wyjścia klatki, zachowuje się normalnie, cieszy się. Ale tylko wtedy.. nie jest na nic chora bo byliśmy u weterynarza z nią.. więc ja już nie wiem co robimy zle, ręce mi opadają to się staje strasznie frustrujące. Takie zwierzę które ma Cię za swojego największego wroga.. jeśli macie jakieś rady, proszę pomóżcie.. zaczynam myśleć że ona jest jakaś upośledzona, jeśli to w ogóle jest możliwe.