Dzień dobry,
Równo 2 dni temu odszedł mój ukochany świniak w wieku (dopiero) prawie 3 lat. Zostawił po sobie ogromny smutek w sercach domowników, ale i w klatce, którą dzielił ze swoją partnerką - 1,5 roczną, gładkowłosą samiczką.
Mercy (bo tak się nazywa osamotniona świnka) nie wygląda na mega przygnębioną. Je (być może troszeczkę mniej, ale waga się utrzymuje), biega radośnie po całej klatce, bo nikt już na Nią nie grucha i nie zajmuje ulubionego miejsca. Nadal jest ciekawska i ożywiona.
Jak wspomniałam - ma 1,5 roku, nie była sterylizowana, nie była w ciąży (samiec był wykastrowany).
I tu formułuję pytanie - czy jako nową świnkę do klatki, polecalibyście samca czy samiczkę? Będę zmuszona prawdopodobnie kupić ze sklepu, bo pomimo dodawania ogłoszeń ws. adopcji, odzywają się tylko osoby ze świnkami po 6-7 lat, a wiadomo (nie chcę krakać), może być problem, gdy Mercy (jako młoda świnka) znów doświadczy śmierci kolegi.
Odnośnie samiczek, nie obawiałabym się o niechcianą ciążę, nie musiałabym od razu lecieć do weterynarza od zwierząt egzotycznych na sterylizację, ale... czy 1,5 roczna świnka zaadoptuje się z 3-4 miesięczną kobietką? Jak wspomniałam - jest żywa, energiczna, łatwo idzie ją spłoszyć, ale po chwili szczęśliwa wraca.
Odnośnie samców, to Mercy od ponad roku dzieliła klatkę z dżentelmenem. Był On raczej "zdziadziały", więc głównie obserwował wszystko z ulubionej pozycji, a Ona latała po całej klatce i czasem mu dokuczała. Przyzwyczaiła się do Niego, często ćwierkała etc.
Czekam na porady. Wiem, że dużo zależy od charakteru świnki, a każda jest indywidualna. Mimo wszystko wolę wiedzieć na której płci powinnam się skupić, aby nie zrobić Wojny Stulecia w klatce.