Nie rozumiem kompletnie co się stało z moją świnką. Zaczęło to się tak... Miałam świnkę, która już od kupienia miała problemy z tylną kończyną, miała dużo ran, a sama się drapała i zaropiałe oczka. Mieszkam 12 kilometrów od miasta i niezabardzo dojazd... Ale raz namówiłam tatę i pojechał. Dostała zastrzyk na nogę, jakieś kropelki i chyba coś na to drapanie. Po jakimś czasie oczy przestały ropieć, sierść zarosła i świnka już sie nie drapała. Ale noga dalej tak samo. Siedziała osowiała, po jakimś czasie to też minęło. Zrobiła się żywa, chodziła, biegała, ale noga ciągle była uszkodzona. Ale znowu ciągle wołała o jedzenie (czasem dawałam jej nawet 4 razy dziennie, chociaż miała prawie pełną miskę). Kupiłam inną karmę i to trochę ustało.
Ale do czego zmierzam.
Mojej śwince wypadł ząbek, zainteresowałam się tym i poszukałam informacji w necie. Przeczytałam o niedoborze wit. c i kupiłam jej Juvit. Świnka wtedy wprawdzie była bardziej żywa, już w normalnym stanie, tylko niepokoiło mnie, że przestała jeść sianko i mniej piła wody. Ale tak to kolby, karmę, marchewke, jabłko... I tu już dosyć opowiastki o niej tylko o tym co się stało.
A mianowicie. W pierwszy dzień, jak kupiłam Juvit, dałam jej kropelkę na kawałeczek jabłka, żeby zjadła (czytałam w necie, że tak można). Zjadła - wszystko było ok. Na drugi dzień rano była normalna. Wróciłam ze szkoły - też. O 15:00 dałam jej znowu kropelke na kawałek jabłka i zjadła. Siedziałam z nią trochę, trochę przy kompie... I o 17:00 wzięłam ją na chwilę na ręce. Zauważyłam, że trzyma głowę niżej. Posadziłam ją - oczy miała jakieś zmęczone, taki dziwny wyraz twarzy i była cała skulona. I tak z nią siedziałam, przyglądałam się, wiedziałam, że coś jest nie tak. I tu się zaczęło. Zaczęła mi się wywracać na boki i machać rękoma, jakby złapal ją silny skurcz. Po jakichś 30 minutach, u mnie na rękach (płakałam i gadałam do niej, byłam wręcz pewna, że niewiele jej zostało ;(() już siedziała równiej, ale dostała takiej hmm czkawki i taka wydzielina wypływała jej z pyszczka, brudząc boki. Siedziała z rozdziawionym pyszczkiem. Wsadziłam ją więc do klatki, przy miseczce ją oparłam, żeby miała jako taką równowagę. Wyłam i co tylko, ale byłam sama w domu i nie miałam dojazdu do weta . Żeby więc nie patrzeć jak się męczy, grałam w byle co na kompie... Ale patrzyłam i tak co robi. I o 19:30 popatrzyłam - leżała sztywna :(
Tyle już o niej opowieści, teraz mam nadzieję, że ktoś mi pomoże :( To moja już 4 świnka, miałam ją miesiąc i 11 dni ;(;(;(;(
Czy ktoś wie co to może być? ;( proszę o odp.
[*] Perełko moja ;(;(;(