Ogłaszam wszem i wobec (jeśli to kogoś interesuje - a jak nie, to trudno), że moje starania zostały nagrodzone.
Minuty, które powięciłam na "wpychaniu" siana do ryjka, masaże brzuszka, żeby nie było wzdęć z powodu braku siana (no bo przeca jelita nie działają jak trzeba), papki różnego rodzaju opłaciły sie i nie poszły na marne

Dzisiaj, osobiście i na własne oczy, mogłam zobaczyć tak długo oczekiwany widok - Szopek sam, z własnej i nieprzymuszonej woli wziął się za siano :hurra: :hurra: :hurra: