Będę z Tobą szczera. Świnka nie je od kilku dni, tzn. nie podejmuje samodzielnie jedzenia. Często tak bywa po korekcji trzonowców. Świnka kojarzy sobie jedzenie z bólem i się "zacina". To kwestia psychiki.
Po takiej głodówce (kaszka nie dostarcza wymaganej dawki niezbednych składników, w ogóle nie jest pokarmem dla świnek) jest bardzo mało prawdopodobne, żeby układ pokarmowy Twojej świnki zaczął pracować normalnie. Świnka chudnie, nie jest dobrze. Wiem, bo przerabiałam to 2 razy.
Świnka męczy się, zreszta sama tak piszesz. W takich wypadkach zawsze będę zdania, że najbardziej humanitarnym wyjsciem jest pozwolenie na to, żeby świnka spokojnie zasnęła, a nie umierała śmiercią głodową, bo jest to najgorsza śmierć jaka może być. Taka jest brutalna prawda.
Widziałam śmierć swojego Duszka i nie chciałaby więcej oglądać czegoś takiego. Weterynarz przekonywała mnie, że jeszcze jest szansa, że trzeba próbować. Ja wiedziałam, że to koniec, mimo to dałam się namówić na jeszcze jedno podanie wzmacniającej glukozy, jeszcze jedno karmienie na siłe. Kilka godzin później Duszek umarł mi na rękach.
To nie jedyny taki przypadek. Wejdź na forum
http://www.wosm.prv.pl, poczytaj w dziale choroby ile świnek miało podobne problemy z trzonowcami.
Jeżeli świnka zacznie wypluwać pokarm, nie będzie chciała współpracować przy karmieniu, to uwierz mi, nie ma sensu dłużej tego ciągnąć. Liczy się jakość życia, nie długość, zwłaszcza dla zwierząt, które nie rozumieją dlaczego cierpią.