24 stycznia kupiłam świnkę i od razu pojechałam z nią na badanie kontrolne. Okazało się że świnka jest nieodchowana, ma dopiero 6 tygodni (w zoologicznym powiedzieli, że 8...), dlatego ma ciut zaniżoną odporność. Miała w kupce kokcydia(?), dlatego była rzadka, ale już wszystko opanowane.
Jednak od pewnego czasu zauważyłam na pyszczku coś w rodzaju strupka. Jak obejrzałam to bardziej z bliska i rozszerzyłam pyszczek, wyglądało to, jakby się sączyło, więc poszłam do weterynarza. Powiedział, że to może byc zmiana grzybicza, dał jej na kark kropelke jakiegoś preparatu na pasożyty i kazał przesmarowywać takim sprayem (nie pamiętam nazwy). Do tego świnka praktycznie cały czas szczęka zębami. Wiem, że świnki robią tak, gdy są niezadowolone, jednak ona to robi cały czas, do tego wydziela dość dużo śliny. Z tego co sie doczytałam w internecie może to być problem z trzonowcami. Czy dałoby się to sprawdzić na właśną rękę czy trzeba od razu lecieć do weta? Kiedy powiedziałam to przy ostatniej wizycie powiedział, że świnka jest zbyt mała żeby określić czy ząbki są zdrowe. Co robić?
Swinka je normalnie, jednak już nie jest taka zywotna jak w pierwszym tygodniu kiedy to caly czas kwiczała i biegała
