
Chciałabym trochę się was poradzić

Od jakiegoś czasu narasta we mnie chęć posiadania świnek morskich, ale chciałabym przed zakupem upewnić się, czy to na pewno dobry pomysł. Oczywiście nie chodzi o to, czy świnki są fajne (wiadomo, że są), ale chodzi mi raczej o warunki dla nich, żeby były zdrowe i szczęśliwe.
Przede wszystkim posiadam już 12-letnią sunię, która jest mocno terytorialnym stworzeniem (przynajmniej wobec innych psów). Lubi być w centrum zainteresowania i trochę się obawiam, że może być zazdrosna i nie polubić się z nowymi lokatorami/lokatorkami. Istnieje u mnie opcja, by w takim wypadku odseparować świnki od psa (czyli nie dać psu dostępu do świnek, a na czas mojej nieobecności w domu w ogóle zamknąć pokój ze świnkami przed psem [i tak ten pokój jest zamykany, bo małej cholerze zdarza się sikać na łóżko), ale zastanawiam się, czy mimo to obecność takiego psa (dosyć szczekliwego, dodam) nie będzie dla świnek zbyt dużym stresem.
Kolejna moja wątpliwość (oczywiście, jeśli zaborczy psiak nie dyskwalifikuje mnie na starcie ^^) to czekający mnie na przyszłą wiosnę duży remont w mieszkaniu (podział mieszkania na dwa mniejsze) i z tego względu klatka musiałaby być przenoszona z miejsca na miejsce w dość krótkim odstępie czasu. Oczywiście najchętniej kupiłabym świnki jużteraznatychmiast, ale może lepiej przeczekać jeszcze ten rok?
Wiem też, że świnki są bardzo towarzyskie. Jak wiele uwagi człowieka potrzebują? Czy przez większą część dnia wystarczy im towarzystwo drugiej świnki? Pracuję na etat, do tego, jak mówiłam, mam jeszcze psa, który też potrzebuje dużo uwagi, obowiązki domowe itd. Przewiduję, że dziennie mogłabym poświęcić (na zabawę i czułostki, nie wliczam w to karmienia, sprzątania itd) od 1 do 3 godzin. To wystarczy?
Będę bardzo wdzięczna za wasze rady i opinie.
 
							
 wiadomo - nie rozmnażamy na własną rękę, nie łączymy płodnych samców z płodnymi samicami.
 wiadomo - nie rozmnażamy na własną rękę, nie łączymy płodnych samców z płodnymi samicami. 

 ) i nigdy nie zostawiłabym Kamy samej z prosiakami. Zwłaszcza, że jak już mówiłam, planuję trzymać świnki w mojej sypialni, gdzie pies może przebywać wyłącznie w mojej obecności (wtedy nie odważy się nawet wejść na łóżko, bo wie, że jej nie wolno, odkąd zaczęła nam posikiwać w pościel), w dodatku ponieważ mój pokój jest dość mały, jedynym sensownym miejscem na klatkę wydaje mi się w tym momencie biurko, więc maluchy byłyby wysoko, a kontakt z psinką wyłącznie kontrolowany. Myślę, że wybieg też będę w stanie dostatecznie odgrodzić.
 ) i nigdy nie zostawiłabym Kamy samej z prosiakami. Zwłaszcza, że jak już mówiłam, planuję trzymać świnki w mojej sypialni, gdzie pies może przebywać wyłącznie w mojej obecności (wtedy nie odważy się nawet wejść na łóżko, bo wie, że jej nie wolno, odkąd zaczęła nam posikiwać w pościel), w dodatku ponieważ mój pokój jest dość mały, jedynym sensownym miejscem na klatkę wydaje mi się w tym momencie biurko, więc maluchy byłyby wysoko, a kontakt z psinką wyłącznie kontrolowany. Myślę, że wybieg też będę w stanie dostatecznie odgrodzić.  Klatkę już mam
 Klatkę już mam  Mieszkał w niej kiedyś zając. Tak, zając. Taki z pola. Mój brat znalazł go przy drodze wczesną wiosną i myślał, że maluch został porzucony przez matkę, a że był mróz, to załadował go do czapki i przyniósł do domu... Nie było innej opcji, jak odchować (pachnącego ludźmi matka by już nie przyjęła). Później był wypuszczony najpierw do zagrody z dzikimi królikami, potem na wolność
 Mieszkał w niej kiedyś zając. Tak, zając. Taki z pola. Mój brat znalazł go przy drodze wczesną wiosną i myślał, że maluch został porzucony przez matkę, a że był mróz, to załadował go do czapki i przyniósł do domu... Nie było innej opcji, jak odchować (pachnącego ludźmi matka by już nie przyjęła). Później był wypuszczony najpierw do zagrody z dzikimi królikami, potem na wolność