
Jestem cała zaryczana:(
Rano podałam mu z narzeczonym antybiotyk doustnie ( był bardzo słaby, wymieniłam wodę w butelce by nadal go ogrzewała; z noska wychodziły mu i cofały się małe bąbelki kataru, ostrożnie wytarłam mu nosek, potem drugą chusteczką oczka).
Ledwo co dostał te dwie kreski leku, zaczął ledwo otwierać i zamykać pyszczek, sycząc przy tym. Podnieśliśmy świnkę, inne ułożenie nic nie dało. Szybko zaczęłam wyszukiwać w internecie klinikę, która przyjmuje w niedziele. Zanim zadzwoniłam , wzięłam Czarka w kocyku na kolana, a on znieruchomiał, przestał oddychać, gałki oczne nie reagowały na nic... odszedł
