
Moja świnka miała dziś usuwany tłuszczak na brzuszku. o 10 go zostawiłam, a o 13;30 już go odebrałam. Fredziu nie miał siły stanąć na łapkach, kompletnie otępiały - tragiczny widok - ale myślę sobie ''przecież po narkozie to normalne''. Z czasem (po jakiejś godzinie) zaczął się podnosić na łapkach i obracać (chyba chciał się skulić i dotknąć rany), ale co chwile się wywracał na plecy i nie mógł wstać. później znów odwracał się, ale już wstawanie mu lepiej szło. niedawno 'aż' tak się dobrze (jeśli można tak powiedzieć) poczuł, że zaczął nurkować (dosłownie) w róg klatki. Suma sumarum - nie chce pić (nawet na siłę już próbowałam), ani jeść.
Co do jedzenia to weterynarz kazał mi już od wczoraj od 16:00 zabronił karmienia. Oczywiście dla mnie to przesada więc o 18:00 koniec jedzenia i porządek w klatce - de facto miał tylko siano, prawie go nie jadł, ale czuł się lepiej je mając bo zawsze się zakopuje


Jak brałam go na ręce to się uspokajał. (zawinięty był w miękki ręcznik, żeby było mu ciepło ps. w domu mam ciepło


PS. Przepraszam, za taką długą treść
