Witam
06.03 zakupiłam świnkę morską- chłopczyka. Okazało się, że Stefan jest troszkę zakatarzony więc wybrałam się z nim do weterynarza. Dostał zastrzyki (niestety nie wiem co dokładnie) oraz antybiotyk do podawania do pyszczka plus tabletki Tolfedine (1/4 tabletki dziennie). Na wizycie kontrolnej okazało się, że śwince nadal cieknie z noska, więc Pani weterynarz zmieniła antybiotyk. Świńce się znacznie polepszyło. Wczoraj po powrocie do domu zauważyłam, że Stefanek ma biegunkę oraz wzdęty brzuszek. Po skonsultowaniu się z wetem podałam Espumisan. Wieczorem śwince znacznie się pogorszyło. W odbycie zalegała mu kupka, a bobki były z krwią. Przy oddawaniu stolca wyginał się i strasznie piszczał. Weterynarz kazał podać jeszcze jedną tabletkę Espimusanu oraz 1/6 tabletki No-spa. Rano było jeszcze gorzej. Stefan się nie ruszał, przewracał się na bok. Po zawiezieniu go do weternarza jego stan jeszcze się pogorszył (miał wygięty pyszczek do góry). Weterynarz odmówił uspania zwierzaka. Chce dać mu szansę. Stwierdził, że doszło do intoksykacji. Został u niego na cały dzień. Leżał na elektrycznej poduszce, został nawodniony, zostały mu podane leki. Właśnie wróciłam ze Stefanem do domu. Jego stan się nieznacznie poprawił. Pyszczek jest w normie, nie przewraca się na boki jednak nadal siedzi skulony i można powiedzieć, że przelewa się przez palce. Położony na twardej powierzchni troszkę się trzęsie na boki. Dostał w strzykawce do podania glukoza na wieczór oraz na rano. Czy jest dla niego szansa? Czy mam się upierać by wet uspał Stefana? Co robić?