Postautor: Fafka123 » 2 maja 2013, 13:52
Nie dokładam nic od siebie ale wyciągam wnioski. Nosz do cholery jasnej ludzie! Luksusy luksusami ale coś od życia tym zwierzętom się należy! Tak, tak sądzę, że ma nasze starania w dupie. Dobrze, rozumiem czas sa jakie są. Ale to zwierze ono nie pożyje dwóch lat tylko w przypadku świnki morskiej ich granica życia zaczyna się na ośmiu. Każdy chce mieć zwierzątko nie każdego na nie stać a nie "nie każe musi mieć luksusy". Bo nie musi ale podstawowa czynność taka jak pazurki - chyba nie powiesz mi, że to normalne bo jaky chciała to zrobiłaby to ludzkimi obcinaczkami.Cały czas powtarzam, że Chanties kocha swoje świnki. Ale jak nie moze dać im czegoś więcej niż miłość... Zresztą, powiedziałam już, że nie mam zamiaru o nic prosić bo to nie ma większego sensu.
Rodzina sie nie zgadza na oddanie świnek ale uparcie twierdza, że nie mają na nie dość kasy. To zdanie mówi samo za siebie. Współczuje Chanties bo wiem, że chce dla nich dobrze tylko nie koniecznie jej to wychodzi. Nie chcę się kłócić bo Asia909 to jest już trochę nie na miejscu takie naskakiwanie na forumowiczów którzy nie popierają perspektywy na życie swoich świnek Chanties. No sama chyba przyznasz, że świnki założycielki tematu nie mają najlepszych warunków. Nie chodzi mi już o ten zasrany Vitapol! Karma jest i dobrze. Chodzi o to, że jest ale nie zawsze w miseczkach jej podopiecznych. Ona się stara ale chęci to nie wszystko. I tak, masz rację - jej zwierzęta jej życie... ale to ona ma ich życie w swoich rękach. To jest ogromna odpowiedzialność jaka spada na właściciela w chwili podjęcia decyzji o kupnie zwierzęcia. To tak jakby miała dziecko na utrzymaniu. Może to dla niektórych przesada ale dla mnie moje zwierzęta są jak dzieci którym musze zapewnić odpowiednie warynki życia. Ego, ego, ego i jeszcze raz ego - to właśnie jest przyczyną dlaczego Chanties ani jej rodzina nie wyraża zgody na oddanie zwierzą SPŚM. Jasne, że to nie jest łatwa decyzja, że dużo kosztuje właściciela bólu i tęsknoty ale jeśli spojrzymy na to w taki sposób - prosiaczki będą szczęśliwsze! A jeżeli ktoś perfidnie zabrania zwierzęciu szczęścia....
No tak, ale skąd ja mogę wiedzieć czy nie są szczęśliwe? Powiedziały mi to? Nie! Bo miłość to podstawa, jak się kocha zwierzęta to się przezwycięży wszystko, nawet problemy finansowe. Tak więc wiem, że ja tu nic nie zdziałam, że to nie do mnie należy decyzja. Wyrażam swoje zdanie i o to chodzi w DYSKUSJI. A chyba wszyscy nie chcemy aby ten wątek był swego rodzaju "wyżywaczem" w którym wszyscy cały swój gniew wyładowują na użytkowniczce.
Jest szał,łapki urywa, ogórki latają