Co prawda już nie mam tej świnki, ale przedstawię wam mój nowy problem:
,, Więc jak zawsze w kuchni w klatce siedziała moja świnka morska. Czaruś. Zwykle był bardzo żywym i piskliwym stworzeniem i zawsze jak otwierałam tylko jego klatkę, z radością piszczał i skakał. A teraz - było o wiele inaczej... I to stało się wieczorem tego samego dnia, kiedy był jeszcze zdrowy! Otworzyłam klatkę - nie ruszał się. Dałam mu jedzonko i picie - nadal nic. Ciężko oddychał przy samej misce z jedzeniem i nie mógł otworzyć pyszczka żeby coś zjeść..."
Akurat to moje ,, archiwum", że tak powiem, ale bardzo chciałabym wiedzieć, czemu tak było. Czy umarł z powodu wirusa? Brata Czarusia - Miśka - oddałam dla sąsiada, ale on umarł tak samo jak Czarek. I mojej koleżanki tak samo umarł. Czemuż to?