
Roza była w koszyczku w zoologu przy swoim rodzeństwie i matce. Sklep opiekował się i dbał o zdrowie zwierząt. Było ubogo, nei żeby zwierzęta miały wszystko co najlepsze, ale nie było ich dużo i miały dobre warunki. Wybrałam Rozię, bo jako jedyna opierała się o boki wiklinowego koszyczka i patrzyła na mnie jakby mówiła "zabierz mnie ze sobą". Powiedziałam mamie, że chcę tą. No i została. Ma ładny domek z sianek, zawsze czystymi, swiezymi trocinkami i poświęcamy jej wszyscy bardzo dużo czasu. Oby zyła jak najdłużej.
ja wchodzę na te forum od dłuzszego czasu, tylko dopiero dzisiaj ukazałam się na światło dzienne

Ja i Rozia gorąco pozdrawiamy wszystkie swiniaczki i ich właścicieli!
