Tobi odszedł 29.10.2013. Miałam go od 2008, miał wtedy dwa miesiące. Spędzałam z nim każdą chwilę, był moim powiernikiem, pocieszycielem, "pytał mnie" przed każdym testem, czuwał gdy chorowałam. Nawet moja mama, która nie jest fanką zwierząt w blokach pokochała go. Uwielbialiśmy, gdy się obrażał i odwracał do nas tyłem. Świnja unikat.
Zanim odszedł (miał raka) chciał się do mnie doczołgać, ale nie miał sił. Patrzył na mnie długo, a potem ułożył łepek i..
Zrobił dla naszej rodziny wiele i nigdy go nie zapomnimy. Zwłaszcza ja, był ze mną w każdej sytuacji, na każdy poziomie edukacji.
Kocham Cię mój mały "Śmierdzielu, Klusku". Zawsze.